sobota, 26 stycznia 2019

Rozdział 20



   Z Kamilem było źle. Kapselek poprzez telefon oświadczył Chrisowi, że biedak zrobił się wręcz siny. Niestety musiał zadzwonić po karetkę.
   Było grubo po północy. Wraz z Krystianem siedzieliśmy na poczekalni i oczekiwaliśmy na lekarza. Ponieważ Andrzej był pijany, nie zjawił się w szpitalu; a my mogliśmy za to zostać i ewentualnie dowiedzieć się, co z Kamilem.
   Jednak nie tak wspaniale nam wyszedł wieczorny taniec. Nogi nie zdążą mnie rozboleć, a moje usta nie poczują jego pocałunku. Gdy Andrzej nas informował, byliśmy jeszcze w „Kotwicy”. Musiałam zrozumieć Krystiana. Kamil dla niego był ważny. Musiałam to uszanować.
   Byłam w amoku. Jeszcze nie do końca do mnie doszło, co właściwie się wydarzyło. Czułam się jednak pewna, że nic mi się nie stanie. Byłam po dwóch szklankach coli mieszanej z wódką. To tak jakbym była trzeźwa. Zdążyłam zarejestrować u siebie, że szłam całkiem prosto pokonując schody do gmachu szpitala. Ewentualnie targała mną euforia. A już myślałam, że nie uderzy we mnie podniecenie, które po cichu lepiło się do mnie od czasu, gdy Chris zaczął się do mnie dobierać w mieszkaniu. Nie chciałam tego uczucia, ale teraz akurat teraz potrzebowałam zainteresowania od strony Kościukiewicza.
   Siedząc na poczekalni odczuwałam posmak drinka w ustach. Moje wargi były suche, jakby domagały się napoju procentowego, albo śliny Kościukiewicza. Oblizałam je, mając nadzieję, że nie zaczną mi szczypać. Pragnęłam wtulić się w ramiona Chrisa, ale widziałam jego powagę w oczach. Siedział dość sztywno, patrząc w głąb korytarza. O tej porze prawie nikt nie krzątał się w tym miejscu. Od czasu do czasu przechadzały się pielęgniarki, ale one nie zwracały na nas najmniejszej uwagi.
   Nie odzywałam się do Krystiana, bałam się, że przeszkodzę mu w zamyśleniu się. Może układał w głowie plan, by uratować przyjaciela od odpowiedzialności karnej. Ale właściwie, czy Kamil zrobił coś naprawdę złego? Zaszkodził jedynie swojemu organizmowi, który i tak był nafaszerowany substancjami, o których ostrzegano nas za czasów szkoły. Czyżby nikt nie tłumaczył mu, że właśnie sobie zniszczył życie?
Ach, tak. Kamil był dilerem.
   Chris poprawił okulary. Wtedy przypomniał sobie o mnie, a minęło kilkanaście minut w kującej ciszy. Spojrzał w moją stronę z miną, jakby miał za chwilę mnie wyprawić.
– Chyba dziś niczego się nie dowiemy – bardziej stwierdził. Nie oczekiwał ode mnie jakichkolwiek słów. Wstał i zaczął spacerować w to i we wte. – Skurwysyn! – przeklął. Wyjął telefon i spojrzał na ekran, po czym ponownie ukrył w kieszeni.
*
   Wróciłam do swojego mieszkania. Krystian odprowadził mnie pod same drzwi, po czym odszedł do taksówki, która na niego czekała pod kamienicą. Lekarz stwierdził, że Kamil zatruł się narkotykiem, którego przedawkował w znacznej ilości. O dziwo – jak wspomniał – czarnowłosy przeżył, choć czekał go długi i żmudny detoks. Jakoś za specjalnie nie było mi go żal, ale zauważyłam po Krystianie, że przejął się kolegą.
   Nie znałam dalszych losów Kamila, ale domyślałam się, że ktoś ze szpitala wezwie policję. Jednak to już mnie nie interesowało.
   Położyłam się do łóżka oczekując na sen. Tego dnia miałam sporo wiadomości, które przyszły na mój numer telefonu. Nie odczytywałam żadnej, żadnej oprócz tych od Chrisa.
Nie wiedziałam, jak mam go pocieszyć. Nie znałam się na tym, nie potrafiłam. Gdybym miała mu mówić „jak mi bardzo przykro” - wyszłoby to dość fałszywie i mało przekonująco z moich ust. Ponadto Kościukiewicz znał moją opinię na temat brania narkotyków. Kamil celowo wciągnął więcej, niż zazwyczaj. Ten wariat lubił eksperymentować, ale tego wieczoru przegiął za mocno.
Zdążyłam go poznać przez ten krótki czas. Był na tyle uzależniony od prochów, że sam Bóg nie wyciągnąłby go z tego.
*
   Dzień wyjazdu się zbliżał, a ja odczuwałam lekki ścisk w żołądku, jak kiedyś, gdy podchodziłam do egzaminów w szkole zawodowej. Teraz może sytuacja była inna, ale równie denerwowałam się. Obawiałam się, że coś może nie wyjść. Może modliłam się, by sytuacja Kamila zmusiła Chrisa, by ten pozostał we Wrocławiu. Z tego, co mi było wiadomo, Kamil jeszcze leżał w szpitalu. Przyjmował leki, dochodził do siebie, ale prawdopodobnie grozi mu ośrodek dla uzależnionych. Psycholog, który go zbadał, oznajmił, że Kamil w chwili brania narkotyku był w stanie depresji. Być może sam czarnowłosy, bądź Krystian uczynił coś, by wszystko zwalić na depresję. Jeżeli badania psychologiczne wykażą, że przyjaciel Chrisa był w ogromnym dołku psychicznym, to policja nic mu nie zrobi. Uznają go za podlotka, który jednorazowo kupił działkę i spożył ją, by się zabić. Zresztą Chris napisał do mnie, że będzie przekonywał lekarzy, że jego przyjaciel był czysty. Kościukiewicz go dobrze znał i wiedział o nim sporo. Także byłam przekonana, że wiele zdziała, by przyjaciel nie trafił do aresztu.
   Na facebooku Kamil nie logował się już trzy dni, a Krystian również nie dawał tam oznak życia. Za to Grzegorz wysłał mi kilka wiadomości sugerujących, że jest miłym facetem nie mającym mrocznych tajemnic. Znów wypytywał jak mi się żyje we Wrocławiu i czy kiedyś wpadnę na wieś odwiedzić rodziców. Pochwalił się, że wkrótce szykuje ciekawe artykuły na temat pewnego morderstwa, w tym zaapelował, że będzie prowadził swoje rubryki w gazecie codziennej, oraz kryminalnej wydawanej raz w miesiącu. A co właściwie mnie to interesowało. Nie odpisałam mu, choć i tak dowie się, że czytałam od niego wiadomości.
Zaś Jolanta przekonywała mnie, że już dawno wybaczyła mi akcję z Grzegorzem. Stwierdziła, ze kiedyś też posiadała bujną wyobraźnię, ale trzymała ją na smyczy. Mnie radziła nie przerywać terapii, a broń Boże odłożenie tabletek. Kiedyś jej coś wspomniałam, że przez tamtego skurwysyna musiałam zacząć chodzić do psychiatry. Ona i tak nie wierzyła moim słowom. Może z tymi lekami owszem, ale nie z tym, że Grzegorz mnie molestował. Ona jak i jej mąż byli zniesmaczeni tą sytuacją. Przepraszali go za moje zachowanie, gdy ja zalewałam się płaczem i po cichu pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
Teraz Jolanta nakłaniała mnie, bym przyjechała choć na weekend. Zaproponowała abym zabrała ze sobą Kościukiewicza. Cóż. Nie wyobrażam sobie tego. Nie chciałabym, aby Chris usłyszał stek bzdur na mój temat z ust siostry i rodziny. A jeśli pojawiłby się Grzegorz? Nie ścierpiałabym jego widoku. Nie potrafiłabym na niego spojrzeć. A Chris był na tyle inteligentny, że zauważyłby, że coś było nie tak.
Pomysł z przyjazdem na wieś odmówiłam. Stanowczo.
   Sprawa ze znalezionymi zwłokami wciąż nie schodziła ze stron gazet oraz internetu. W telewizji nadal informowano, że poszukiwania mordercy trwają. Ktoś ze znajomych napisał do mnie, czy wiem coś więcej na ten temat. Wiadomo, że wiedziałam tyle, co nadawano we wiadomościach. Nie bardzo chciałam wnikać w to, nie byłam śledczym, nie pracowałam w policji kryminalnej.
Krystian w przeciwieństwie do mnie interesował się topielcem. Jednak nie wypytywałam go o szczegóły. Miał zbierać wszelakie newsy na swoją nową powieść.
*
   Często miewałam sny, w których odwiedzałam swoją rodzinę. Byli dla mnie tacy, jak wcześniej. Jednak to nie tęskniłam za nimi. Gdybym przyjęła zaproszenie Jolanty, z pewnością teraz tłukłabym się z myślami. Naprawdę nie miałam chęci się z nimi widywać.
   Chris wydzwaniał do mnie wielokrotnie. Odebrałam za którymś razem, gdy spakowałam kilka rzeczy do małej walizki.
– Gotowa? – zapytał.
– Jeszcze mamy czas, prawda? – zapytałam.
– Zmiana planu, jedziemy za pół godziny – oznajmił. – Będę u ciebie za moment – rozłączył się. Spodziewałam się, że piątkowego dnia ruszymy dopiero po siedemnastej. Poczułam dziwne ukłucie w żołądku. Czy ja naprawdę tego chciałam? Znowu otoczyły mnie nieprzyjemne myśli. Jednak to nie miałam innego wyjścia. Kościukiewicz kupił bilety, zarezerwował pokój w chacie. Nie mogłam go zawieść.

....


Hej! 
Przede mną jeszcze kilka rozdziałów, w których trochę się wydarzy. 
Poprzez grypę musiałam odłożyć pisanie na bok. Ból głowy i gorączka uniemożliwiły mi patrzenie w ekran, a tym bardziej skupianie się na pisaniu. Więc z kolejnym rozdziałem mogę nieco się spóźnić. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Teraz nie zdołasz się ode mnie uwolnić
Będziesz do mnie powracać w nieskończoność
Netka Sidereum Graphics