Druga
na moim miejscu powiedziałaby, że jest bezczelny. Ale ja nie
potrafiłam. Dobrze wiedziałam na co się piszę. Krystian był już
takim typem faceta. Czytając jego książkę miałam świadomość
jaki jest jej autor. Fakt o jego pragnieniach erotycznych nieco mnie
obrzydzał, jednak to starałam się tego nie okazywać.
Z
tego co pamiętałam, zawsze miałam problemy z postawieniem się.
Nie potrafiłam wyrazić własnego zdania. Kiedyś sądziłam, że
gdy dorosnę to wszystko się zmieni. Myliłam się.
W
głowie pojawiła się myśl: uciekaj. Nie wiedziałam, jak
mu to powiedzieć, że nie chcę tego. Zacisnęłam zęby.
Na
łące czas jakby wolniej płynął. Siedzieliśmy już dobrą
godzinę nawijając o utworze literackim, jaka narodziła się w 2003
roku. Trochę się przekomarzałam z Chrisem, ale wszystko braliśmy
śmiechem.
–
Nie
powinnam zgodzić się na to – wróciłam do tematu o seksie, a
raczej jego pragnieniach z nim związanych. – Nie … może to …
nie wyobrażam tego. Twój wytrysk na moim ciele? To brzmi dość
obrzydliwie, prawda? – zapytałam go. Widział moją niepewność
wymalowana na twarzy. I te rumieńce. Słowo wytrysk zabrzmiał z
mych ust dość dziwacznie. Już pożałowałam, że w ogóle się
odezwałam. Niestety nie mogłam tego cofnąć.
–
Spuszczę
się na twój brzuszek, na twój biust. Rozsmaruję nasienie nawet na
twojej cipce. Zapewniam, że poczujesz się dobrze, a nawet
podniecisz. Będziesz ociekać, dochodzić. Polubisz to –
zapewniał. Mówił to w taki sposób, jakby opowiadał o czymś
całkiem normalnym, codziennym. Moja twarz chyba gorzej się
zaczerwienić nie mogła. Pomimo zawstydzenia, utrzymywałam z nim
kontakt wzrokowy.
–
Ty
chcesz mnie wyuzdać – stwierdziłam, niż zapytałam. Nasza
rozmowa zapewne była dziwaczna. A jeżeli byłby ktoś jeszcze przy
tej rozmowie, stwierdziłby, że ma do czynienia z nimfomanią. Już
chciałam przyznać, że obawiałam się kilku rzeczy. Mogłam mu
wymieniać, że to, co mówi jest szalone i niezgodne z moją etyką.
Co ja właściwie robiłam? Chyba coś we mnie się zmieniało.
Najpierw alkohol, potem seks i teraz te pragnienia. Chyba wpadałam w
amok.
–
Tak,
chcę – odpowiedział. – Nigdy nie miałem takiej kobiety jak ty.
Jesteś zbyt spokojna, niewinna. Nie oczekuję od ciebie orgii. Ja
chcę się tobą zająć, a ty masz po prostu leżeć i zgadzać się
na to.
–
Jesteś
intrygujący – przyznałam. – To oficjalnie już jesteśmy razem?
– to pytanie ponownie zabrzmiało dość dziwacznie z mych ust.
Doszło do mnie, że mogłam wypaść jako łatwa dziewczyna, skoro
nie byłam nadal pewna, czy brał mnie na poważnie. I mogłabym się
zgodzić, że to było jebanie z poezją. I znowu poczułam dziwny
ścisk w żołądku. Skąd się wzięło moje słownictwo?
–
Cały
czas jesteśmy razem. Nasz związek zaczął się, gdy cię
upatrzyłem w knajpce. Gdy tam samotnie piłaś oszukanego drinka i
przyglądałaś się napalonym osiemnastkom, co łasiły się do
starych facetów z grubym portfelem. Tak bardzo mi się spodobałaś.
Wyglądałaś jak wyjątkowy element, który nie pasuje do zwykłych
badziewnych układanek. Musiałem cię zdobyć. I byłem pewny, że
cię zdobędę. A teraz pozwól, że zostaniesz moją już na zawsze
– wziął mnie w swoje objęcia. – Nie bój się próbować
nowych rzeczy. Ważne, że będziemy robili to razem, nie dzieląc
się sobą z innymi.
*
Sobotnie
popołudnie kończyło się powoli. A ja pozwalałam sobie na kolejne
doznania alkoholowe. Tym razem popijaliśmy whisky. Nie szło mi już
tak dobrze, jak z półsłodkim winem. Trunek był dla mnie dość
mocny. Drobnymi łyczkami popijałam; wiedziałam, że na jednym
jedynym drinku poprzestanę. Krystian nie miał takich problemów,
brał głębsze łyki. Był zwyczajny spożywania różnych alkoholi,
lecz na całe szczęście nie chciał się upijać. Odstawił i swoją
szklankę pokazując, że nie procenty są najważniejsze, a nasze
towarzystwo.
–
Opijamy
nasz kolejny nowy dzień – zaczął. – A jest co opijać, prawda?
– miałam nadzieję, że nasz związek przetrwa choćby kilka dni.
Tak, miałam niską samoocenę o sobie. Choć przy nim zapominałam o
tym na chwilę.
–
Zgadzam
się z tobą – przytaknęłam mu. Musnął mnie w usta, po czym tak
po prostu wstał.
–
Pomimo
tych wspaniałych chwil, nie mogę oderwać się myślami od Kamila.
Martwi mnie ten pedał – jego głos spoważniał, jak i mina. –
Dureń w ogóle nie kontaktuje z rzeczywistością. Albo udaje świra,
albo faktycznie coś mu znowu wlazło w łeb.
–
Wiem,
że mocno się o niego martwisz … może wrócimy do Wrocławia,
odwiedzisz go.
–
Nie,
Zosiu … Niech on wie, że nie będę na każde jego wybryki.
Powinien wydorośleć. Poza tym, jest tam Kapsel. Niech się cipsko
cieszy, że nie jestem obok, bo inaczej bym go postawił na nogi –
zasiadł ponownie obok mnie. – Wybacz.
–
Nie
masz mi czego wybaczać – musnęłam go w usta, a on obdarował
mnie uśmiechem i zaczęliśmy się całować.
*
Nie
zrobił tego, co planował, ale uprawialiśmy seks, gdy tylko noc
nadeszła. Byliśmy trzeźwi, szczęśliwi i robiliśmy to
zapominając o wszystkim, co zostawiliśmy we Wrocławiu.
Czułam
się jeszcze lepiej, niż za pierwszym razem. Moja pewność w siebie
rosła. Przez chwilę przeszły mnie myśli, że każdy kto mnie
kiedyś nienawidził, teraz będzie zazdrościł. I wpadła mi myśl
z facebookiem.
Tuż
po naszym drugim zbliżeniu sięgnęłam po telefon. Kościukiewicz
zgodził się na to. Stwierdził, że i tak nie będziemy pokazywali
gołych tyłków. Okryci kocem, wtuleni w siebie zapozowaliśmy do
selfie. Na zdjęciu uwieczniły się nasze zadowolone twarze. Miałam
włosy w lekkim nieładzie, podobnie co Chris, ale jakoś to uszło.
Możliwe, że nikt nie dopatrzyłby się, że ta fotka była robiona
w łóżku – i to po stosunku – ale już to nie było moim
problemem. Krystian tuż po załadowaniu zdjęcia postanowił dodać
od siebie opis: „z poezją i tak literacko”. Zaśmiał
się, a ja już wiedziałam, o co mu chodziło. Po chwili fotografia
już widniała na moim profilu. Krystian również użył swojego
smartfona, tym razem po to, aby skomentować nasze zdjęcie. Leżąc
na wygodnym łóżku zaczęliśmy prowadzić krótką rozmowę pod
naszych najnowszym zdjęciem:
Krystian
Kościukiewicz: Kochanie, to nasz pierwszy wspólny wyjazd
odkąd jesteśmy razem <3 Ciesze się ogromnie, że możesz
tu być razem ze mną.
Zofia
Liszkowska: Bawię się z tobą bardzo dobrze :* I z tobą
nawet na koniec świata.
Krystian
Kościukiewicz: To dopiero początek, czeka cię mnóstwo
niespodzianek :D
Spojrzałam
na pisarza z uśmiechem na twarzy. Odłożyliśmy telefony.
–
A
co, jeśli zasypią cie pytaniami o naszym związku? – zapytałam.
–
Powiem
prawdę … – odpowiedział. – Dlaczego mam ukrywać to, że
wreszcie mam dziewczynę? – nie czekał na odpowiedź. Rzucił się
na mnie. Poczułam jego ciężar na sobie, oraz ten oddech na swojej
twarzy. Ponownie pocałował mnie. Jego ręka znalazła się między
moimi udami. Poczułam jak dotyka mnie. Nie przeszkadzało mu to, że
posoka 'brudziła' jego dłoń. Masował tamto miejsce wsmarowując
śluz.
Jego
pocałunki były coraz głębsze. Nasze ciała ponownie zwilgotniały.
Było mi gorąco, ale nie odzywałam się, a pozwalałam mu na dotyk,
te czułości, których dawno nie zaznałam … a raczej nigdy.
Czułam
się bezpiecznie. Chciałam, aby nasz związek przerodził się w coś
mocnego, nierozerwalnego. Pragnęłam go i już nie obchodziło mnie,
że tak bardzo chciał spełniać swoje zboczone fantazje. Po
kolejnym pocałunku odczułam, jak włożył swój palec wykonując
coraz szybsze ruchy.
–
Pragnę
cię – wyszeptał. Spojrzeliśmy sobie w oczy. – I wszystkie
obawy ukryj za poduszkę – radził. Ponownie złączyliśmy się w
pocałunku.
***
Hej! Juz pod poprzednim postem - chyba - wspominałam, że będę poprawiała całe opowiadanie tuż po ukończeniu. Więc pełno tu błędów, literówek itp. <--- wybaczcie mi :D Moze nie jestem zachwycona tym rozdziałem, ale mam szczegółowy plan jak poprawić całą treść. A tym zajmę się po napisaniu epilogu. Wiec trzymajcie za mnie kciuki.
Już mam przygotowanego bloga na moje drugie opowiadanie, ale tam na razie nowości nie mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz