Nie
miałam pojęcia, że to będzie tak przyjemne. Wcześniej obawiałam
się, że będę odczuwała obrzydzenie, strach, a później pustkę.
Jednak – na całe szczęście – się myliłam. On sprawiał, że
uspokajałam się sama w sobie. Nie poczułam się jak zwykła rzecz,
a wręcz przeciwnie: jak ktoś, kogo on mocno uwielbia. W niczym nie
przypominał Grzegorza, o którym powoli zapominałam.
Jego
dotyk nie powodował, że chciałam uciekać. Leżeliśmy okryci
cienkim kocem. Panowała szarość, a za oknem już późny wieczór.
Leżał na mnie, co jakąś chwilę obdarowywał pocałunkami.
Dotykał w różnych miejscach. Mówił, że mu się podobam i już
wcześniej chciał to ze mną zrobić. Nie wątpiłam.
Wiedziałam
tylko jedno: po tym zdarzeniu rozstaniemy się na zawsze, albo
będziemy iść razem ramię w ramię. Nie chciałam stracić naszej
znajomości, jednak to zaryzykowałam. To wszystko przez to wino.
Zamknęłam
oczy, poddając się. Chyba byłam pewna, że chciałam to zrobić.
Poczułam wilgoć, to ciepło, a potem tylko chwilowe odczucie.
Wsunął go dość powoli, po czym wykonał pierwsze pchnięcia.
Rozluźniłam się, gdy doszło do mnie, że to się dzieje, że nie
ma już odwrotu. To było takie piękne i warte wszystkiego.
Nie
wydalałam żadnego dźwięku. Nie otwierałam oczu, nie dotykałam
go w żadne miejsca. Objęłam go udami w pasie, aby miał łatwiejszy
dostęp. Z powolnych ruchów stawały się coraz szybsze, a ja
rozchyliłam usta. Całował mnie pomrukując. W zupełnej ciszy
oddawaliśmy się sobie. Nie spodziewałam się, że to, co działo
się w tej chwili mogło być przyjemne.
*
Leżeliśmy
okryci kocem patrząc sobie w oczy. Byłam zawstydzona, ale po winie
nie tak bardzo, by uciec gdzieś. Krystian głaskał mnie po włosach
oznajmiając, że dawno nie doznał tego uczucia. Od razu
zorientowałam się o co mu chodziło. Wcześniej uprawiał orgie z
jakimiś kobietami, z którymi nie czuł powiązania. Miałam
nadzieję, że ja stanę się dla niego kimś wyjątkowym.
Zauważyłam,
że na jego dotyk reagowałam dość spokojnie. Od zawsze bałam się
kontaktów z facetami z winy Grzegorza. On na tyle mnie
zaszufladkował, że bałam się. Przez niego sądziłam, że
stosunek musi być niekomfortowy. Od teraz mogłam zmienić zdanie.
Okryta
po ramiona nie miałam zamiaru się obnażać. Krystian wsunął rękę
pod koc chwytając mnie za krocze. Tamto miejsce było wilgotne.
Posoka jeszcze spływała gęstą stróżką, a jego dłoń musiała
być nią umazana.
–
Nie
uciekaj ode mnie – odezwał się. – Spróbujmy.
–
Nie
chcę już uciekać – odpowiedziałam.
*
Z
samego rana weszłam pod prysznic. Czułam się w euforii. Może i
byłam naiwna, ale na poważnie wiązałam z nim przyszłość. Co mi
właściwie brakowało? Nic, tylko miłości, jaką miał mnie
obdarować Kościukiewicz. Jego słowa 'wyglądały' na poważnie.
Wątpiłam by rzucał je na wiatr. Wyglądał, jakby mu zależało.
Mogłam stwierdzić, że podczas naszego zbliżenia był czuły. A
może chciał mnie tylko omotać? Nie. Nie zrobiłby mi tego.
Zaciekawiło
mnie, jak zareagowałaby moja rodzinka, gdyby dowiedziała się o
moim związku. Z pewnością nie dowierzaliby, albo stwierdzili, że
nie wyrosłam z naiwności i dałam się tak po postu wykorzystać.
Postanowiłam na razie się nikomu nie chwalić, choć i tak z nimi
nie miałam kontaktów. Może z Jolantą, ale to też powierzchownie.
Wychodząc
z łazienki odziana już byłam w letnie ubrania. Krystian czekał
już na mnie, mieliśmy iść do restauracji zjeść jakieś
śniadanie, a potem na długi spacer. Spojrzałam na niego z bladym
uśmiechem, gdyż odczułam niepewność. Zapomniałam o tabletce na
fobię, ale miałam je w torebce. Krystian uśmiechał się do mnie,
chwycił za rękę i wyprowadził z pokoju. Był wyluzowany, jak
zawsze, a mną targały emocje, choć je tłumiłam.
Czy
żałowałam tego? Nie. Nie żałowałam, ale myśli znów zaczęły
mnie torturować. Obawiałam się, że za jakiś czas on zniknie z
mojego życia. Miałam niską samoocenę, więc bałam się
konkurencji.
Zasiedliśmy
gdzieś pośrodku restauracji, wokół było niewielu ludzi. Jednak
to w pomieszczeniu panowała przyjemna atmosfera. Zamówiliśmy
jedzenie i przeszliśmy do rozmów.
–
Gdy
brałaś prysznic, zadzwonił Grzegorz i pytał, czy z wtorkiem to
pewniak – powiedział. Przez chwilę zatrzęsła mi się ręka, gdy
chciałam upić kilka łyków wody. To imię na mnie źle działało.
–
Kto?
– zapytałam.
–
Ten
dziennikarz … Zapewniłem go, że będę na spotkaniu. Parę groszy
się przyda za te wywiady – uśmiechnął się szyderczo. –
Dzwoniłem do Kamila, ale nie odbierał. Kapsel wysłał mi
wiadomość. Podobno ma doła.
–
Przejdzie
mu, jak zwykle – rzekłam.
–
Pewnie
tak – powiedział.
*
Robiliśmy
mnóstwo zdjęć. Widoki były całkiem dobre, jak na fotografie.
Trafiliśmy na niewielką łączkę, gdzie rozsiedliśmy się na
trawie. Mieliśmy przy sobie butelkę wina, oraz dobry humor. Trawa
trochę mnie kuła w nogi, gdyż miałam założone spodenki.
Sprawdziłam, czy nie usiedliśmy w okolicach mrowiska, ale na całe
szczęście nie było żadnego robactwa.
–
Kiedyś
tu przychodzili pijaki – powiedział. – Ale jak widać, żadnego
tu nie ma już. – przekazał mi już otwartą butelkę. Upiłam
kilka łyczków.
–
Tu
mogliby zrobić jakiś plac rozrywki. Na przykład bar z altaną, pod
którą można by było tańczyć.
–
Dobry
pomysł. Tutaj nikt nam nie będzie przeszkadzał – rzekł. Dałam
mu wino.
–
Wiesz
co? Nie przypominasz mi tego książkowego Chrisa. On jest taki
zaborczy, niebezpieczny, czasem chamski. A ty … – nie
dokończyłam. Pocałował mnie tak nagle.
–
Zosiu,
to tylko książka. Moje symulakrum. Moje drugie Ja – odpowiedział.
– Tamte kobiety, jakie spotykał Chris były warte kopniaka w dupę
– zaśmiał się.
–
A
ta, którą dmuchnął w szopie?
–
Ta,
co straciła z nim cnotę?
–
Tak.
–
Cóż
… może była niewinna, ale chciała należeć do niego choć na
chwilę. A on? Skorzystał z okazji nie czując sumienia, że
wykorzystał dziewicę – widocznie to go bawiło.
–
A
Mary pieprzył dość często – rozwijałam temat.
–
Bo
Mary była wyjątkowa … spośród wszystkich szmat, jakie miał.
Ale nie bierz tego do serca – na koniec zrobił się poważny. –
I kiedyś Chris musiał wydorośleć i ułożyć życie …
–
Więc
zabił Mary, aby zerwać z takim życiem towarzyskim? – zapytałam.
–
Można
tak powiedzieć – ponownie upił kilka łyków.
–
On
po alkoholu był bardzo specyficzny … chamski … a ty … wybacz,
ale jeszcze cię nie widziałam pijanego i nie wiem jaki jesteś po
alkoholu …
–
Chris
to moje symulakrum – odpowiedział. – W przeszłości taki byłem.
Teraz potrafię zapanować nad sobą.
–
Naprawdę
robiłeś takie okropne rzeczy z kobietami?
–
Okropne,
czyli jakie? – zapytał. Ale nie dał mi dokończyć. – Jedną
wiązałem sznurem, drugiej wsadziłem trzy palce w cipkę. Inna zaś
chciała w tyłek. – mówił to bez krępacji, ale za to ja
poczułam się dziwacznie. Zabrałam od niego butelkę i napiłam się
wina.
–
Chris
… Boże … Mam nadzieję, że to nie sprawiało ci ogromnej
przyjemności – trochę byłam zniesmaczona.
–
A
jak myślisz, Zosiu? – uśmiechał się do mnie. Poprawił okulary
i na chwilę spojrzał na mój mały dekolt. – Chciałbym spuścić
się na twoje delikatne ciało i wsmarować tę charę. Masz mną
przepachnieć, by żaden skurwysyn cię nie tknął!
–
Żaden
mnie nie tknie o to się nie martw – zapewniałam go. Poczułam się
dość dziwacznie i spuściłam wzrok na trawę. Kościukiewicz mnie
objął i ucałował w czoło.
–
Wiem,
że jesteś wspaniała i nie pozwolisz, bym się martwił o ciebie –
pogłaskał mnie po włosach. – Zrobimy to, kochanie.
***
Hej kociaki!
Wybaczcie za moje słownictwo w treści, ale i tak ograniczam się z takimi tekstami.
Rozdzialy będę poprawiała - opisy będę ulepszała, dialogi przekształcała itp. Na razie chcę napisać opowiadanie do końca - prawdopodobnie będzie tylko 30 rozdziałów, chyba, że mniej, lub więcej.
Ok, to na tyle. W międzyczasie pojawi się nowe opowiadanie na innym blogu. Wkrótce pojawi się link. Ciao!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz