niedziela, 10 marca 2019

Rozdział 22


   Nie miałam pojęcia, że to będzie tak przyjemne. Wcześniej obawiałam się, że będę odczuwała obrzydzenie, strach, a później pustkę. Jednak – na całe szczęście – się myliłam. On sprawiał, że uspokajałam się sama w sobie. Nie poczułam się jak zwykła rzecz, a wręcz przeciwnie: jak ktoś, kogo on mocno uwielbia. W niczym nie przypominał Grzegorza, o którym powoli zapominałam.
   Jego dotyk nie powodował, że chciałam uciekać. Leżeliśmy okryci cienkim kocem. Panowała szarość, a za oknem już późny wieczór. Leżał na mnie, co jakąś chwilę obdarowywał pocałunkami. Dotykał w różnych miejscach. Mówił, że mu się podobam i już wcześniej chciał to ze mną zrobić. Nie wątpiłam.
   Wiedziałam tylko jedno: po tym zdarzeniu rozstaniemy się na zawsze, albo będziemy iść razem ramię w ramię. Nie chciałam stracić naszej znajomości, jednak to zaryzykowałam. To wszystko przez to wino.
   Zamknęłam oczy, poddając się. Chyba byłam pewna, że chciałam to zrobić. Poczułam wilgoć, to ciepło, a potem tylko chwilowe odczucie. Wsunął go dość powoli, po czym wykonał pierwsze pchnięcia. Rozluźniłam się, gdy doszło do mnie, że to się dzieje, że nie ma już odwrotu. To było takie piękne i warte wszystkiego.
   Nie wydalałam żadnego dźwięku. Nie otwierałam oczu, nie dotykałam go w żadne miejsca. Objęłam go udami w pasie, aby miał łatwiejszy dostęp. Z powolnych ruchów stawały się coraz szybsze, a ja rozchyliłam usta. Całował mnie pomrukując. W zupełnej ciszy oddawaliśmy się sobie. Nie spodziewałam się, że to, co działo się w tej chwili mogło być przyjemne.
*
   Leżeliśmy okryci kocem patrząc sobie w oczy. Byłam zawstydzona, ale po winie nie tak bardzo, by uciec gdzieś. Krystian głaskał mnie po włosach oznajmiając, że dawno nie doznał tego uczucia. Od razu zorientowałam się o co mu chodziło. Wcześniej uprawiał orgie z jakimiś kobietami, z którymi nie czuł powiązania. Miałam nadzieję, że ja stanę się dla niego kimś wyjątkowym.
   Zauważyłam, że na jego dotyk reagowałam dość spokojnie. Od zawsze bałam się kontaktów z facetami z winy Grzegorza. On na tyle mnie zaszufladkował, że bałam się. Przez niego sądziłam, że stosunek musi być niekomfortowy. Od teraz mogłam zmienić zdanie.
   Okryta po ramiona nie miałam zamiaru się obnażać. Krystian wsunął rękę pod koc chwytając mnie za krocze. Tamto miejsce było wilgotne. Posoka jeszcze spływała gęstą stróżką, a jego dłoń musiała być nią umazana.
– Nie uciekaj ode mnie – odezwał się. – Spróbujmy.
– Nie chcę już uciekać – odpowiedziałam.
*
   Z samego rana weszłam pod prysznic. Czułam się w euforii. Może i byłam naiwna, ale na poważnie wiązałam z nim przyszłość. Co mi właściwie brakowało? Nic, tylko miłości, jaką miał mnie obdarować Kościukiewicz. Jego słowa 'wyglądały' na poważnie. Wątpiłam by rzucał je na wiatr. Wyglądał, jakby mu zależało. Mogłam stwierdzić, że podczas naszego zbliżenia był czuły. A może chciał mnie tylko omotać? Nie. Nie zrobiłby mi tego.
   Zaciekawiło mnie, jak zareagowałaby moja rodzinka, gdyby dowiedziała się o moim związku. Z pewnością nie dowierzaliby, albo stwierdzili, że nie wyrosłam z naiwności i dałam się tak po postu wykorzystać. Postanowiłam na razie się nikomu nie chwalić, choć i tak z nimi nie miałam kontaktów. Może z Jolantą, ale to też powierzchownie.
   Wychodząc z łazienki odziana już byłam w letnie ubrania. Krystian czekał już na mnie, mieliśmy iść do restauracji zjeść jakieś śniadanie, a potem na długi spacer. Spojrzałam na niego z bladym uśmiechem, gdyż odczułam niepewność. Zapomniałam o tabletce na fobię, ale miałam je w torebce. Krystian uśmiechał się do mnie, chwycił za rękę i wyprowadził z pokoju. Był wyluzowany, jak zawsze, a mną targały emocje, choć je tłumiłam.
   Czy żałowałam tego? Nie. Nie żałowałam, ale myśli znów zaczęły mnie torturować. Obawiałam się, że za jakiś czas on zniknie z mojego życia. Miałam niską samoocenę, więc bałam się konkurencji.
   Zasiedliśmy gdzieś pośrodku restauracji, wokół było niewielu ludzi. Jednak to w pomieszczeniu panowała przyjemna atmosfera. Zamówiliśmy jedzenie i przeszliśmy do rozmów.
– Gdy brałaś prysznic, zadzwonił Grzegorz i pytał, czy z wtorkiem to pewniak – powiedział. Przez chwilę zatrzęsła mi się ręka, gdy chciałam upić kilka łyków wody. To imię na mnie źle działało.
– Kto? – zapytałam.
– Ten dziennikarz … Zapewniłem go, że będę na spotkaniu. Parę groszy się przyda za te wywiady – uśmiechnął się szyderczo. – Dzwoniłem do Kamila, ale nie odbierał. Kapsel wysłał mi wiadomość. Podobno ma doła.
– Przejdzie mu, jak zwykle – rzekłam.
– Pewnie tak – powiedział.
*
   Robiliśmy mnóstwo zdjęć. Widoki były całkiem dobre, jak na fotografie. Trafiliśmy na niewielką łączkę, gdzie rozsiedliśmy się na trawie. Mieliśmy przy sobie butelkę wina, oraz dobry humor. Trawa trochę mnie kuła w nogi, gdyż miałam założone spodenki. Sprawdziłam, czy nie usiedliśmy w okolicach mrowiska, ale na całe szczęście nie było żadnego robactwa.
– Kiedyś tu przychodzili pijaki – powiedział. – Ale jak widać, żadnego tu nie ma już. – przekazał mi już otwartą butelkę. Upiłam kilka łyczków.
– Tu mogliby zrobić jakiś plac rozrywki. Na przykład bar z altaną, pod którą można by było tańczyć.
– Dobry pomysł. Tutaj nikt nam nie będzie przeszkadzał – rzekł. Dałam mu wino.
– Wiesz co? Nie przypominasz mi tego książkowego Chrisa. On jest taki zaborczy, niebezpieczny, czasem chamski. A ty … – nie dokończyłam. Pocałował mnie tak nagle.
– Zosiu, to tylko książka. Moje symulakrum. Moje drugie Ja – odpowiedział. – Tamte kobiety, jakie spotykał Chris były warte kopniaka w dupę – zaśmiał się.
– A ta, którą dmuchnął w szopie?
– Ta, co straciła z nim cnotę?
– Tak.
– Cóż … może była niewinna, ale chciała należeć do niego choć na chwilę. A on? Skorzystał z okazji nie czując sumienia, że wykorzystał dziewicę – widocznie to go bawiło.
– A Mary pieprzył dość często – rozwijałam temat.
– Bo Mary była wyjątkowa … spośród wszystkich szmat, jakie miał. Ale nie bierz tego do serca – na koniec zrobił się poważny. – I kiedyś Chris musiał wydorośleć i ułożyć życie …
– Więc zabił Mary, aby zerwać z takim życiem towarzyskim? – zapytałam.
– Można tak powiedzieć – ponownie upił kilka łyków.
– On po alkoholu był bardzo specyficzny … chamski … a ty … wybacz, ale jeszcze cię nie widziałam pijanego i nie wiem jaki jesteś po alkoholu …
– Chris to moje symulakrum – odpowiedział. – W przeszłości taki byłem. Teraz potrafię zapanować nad sobą.
– Naprawdę robiłeś takie okropne rzeczy z kobietami?
– Okropne, czyli jakie? – zapytał. Ale nie dał mi dokończyć. – Jedną wiązałem sznurem, drugiej wsadziłem trzy palce w cipkę. Inna zaś chciała w tyłek. – mówił to bez krępacji, ale za to ja poczułam się dziwacznie. Zabrałam od niego butelkę i napiłam się wina.
– Chris … Boże … Mam nadzieję, że to nie sprawiało ci ogromnej przyjemności – trochę byłam zniesmaczona.
– A jak myślisz, Zosiu? – uśmiechał się do mnie. Poprawił okulary i na chwilę spojrzał na mój mały dekolt. – Chciałbym spuścić się na twoje delikatne ciało i wsmarować tę charę. Masz mną przepachnieć, by żaden skurwysyn cię nie tknął!
– Żaden mnie nie tknie o to się nie martw – zapewniałam go. Poczułam się dość dziwacznie i spuściłam wzrok na trawę. Kościukiewicz mnie objął i ucałował w czoło.
– Wiem, że jesteś wspaniała i nie pozwolisz, bym się martwił o ciebie – pogłaskał mnie po włosach. – Zrobimy to, kochanie.


***

Hej kociaki!
Wybaczcie za moje słownictwo w treści, ale i tak ograniczam się z takimi tekstami.
Rozdzialy będę poprawiała - opisy będę ulepszała, dialogi przekształcała itp. Na razie chcę napisać opowiadanie do końca - prawdopodobnie będzie tylko 30 rozdziałów, chyba, że mniej, lub więcej.
Ok, to na tyle. W międzyczasie pojawi się nowe opowiadanie na innym blogu. Wkrótce pojawi się link. Ciao!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Teraz nie zdołasz się ode mnie uwolnić
Będziesz do mnie powracać w nieskończoność
Netka Sidereum Graphics