niedziela, 29 lipca 2018

Rozdział 08


   Dlaczego się z nim spotykałam, skoro na widok faceta odczuwałam wewnętrzny lęk. Może jego status społeczny przekonywał mnie, że należał do tych porządnych mężczyzn. Jako pisarz sprawiał wrażenie godnego zaufania. Miał to coś w oczach, co powodowało, że mój lęk znikał. Kościukiewicz miał dobrą opinię; bynajmniej przeczytałam to w internetach. Odwiedziłam wiele stron w wirtualnym świecie; dowiedziałam się kilka ciekawych faktów z jego życia osobistego. Cóż, nie umknęły mi także nieco chłodne słowa: cyniczny, narcystyczny, poważny i arogancki. Dostał te etykietki tuż po wydaniu w 2003 roku książki Amok. Artykuły pochodziły z tamtych lat, gdy Krystian był trochę młodszy. Okrzyknięto jego pierwszą książkę jako grafomańską paplaninę; czy też tanie porno, gniot i tym podobne. Zrobiło mi się go żal, ale nie na długo, gdyż o wiele później kilkoro krytyków zachwycało Amok. Na swój sposób książka wyróżniała się. Takiej drugiej nie było możliwe spotkać. Media jednakże interesowały się autorem. Kościukiewicz nie był anonimowym pisarzem, nawet udzielał wielu wywiadów. Większość z nich przeczytałam tuż po wieczornych kolacjach. Facet naprawdę był inteligentny i tak go postrzegano. Więc musiał być dobrze znany Wrocławianom – szczególnie im. Więc dlaczego uznaje się za niesławnego? Po informacjach zrozumiałam, że dawniej jego gnioty obecnie były bestsellerami. Ktoś po prostu rozdmuchał, że Chris zabił kogoś, aby napisać to w książce – jednak nigdy nikt mu nie udowodnił tego czynu. Trochę mnie to zaintrygowało, jak słowa Kamila o tym, co mówił do Kościukiewicza. Podobno ten drugi widział trupa. Mogłam jedynie uznać te słowa, jak i plotki w internetach jako zwykłe bujdy. Miałam możliwość zapytać autora, czy opowie mi o swojej przeszłości, ale powstrzymałam się. Było na to za wcześnie.
   Od poniedziałku do piątku pracowałam do trzynastej. Wolałam wstawiać się w pracy o wiele wcześniej, aby móc mieć resztę dnia dla siebie. Szef zauważył, że byłam rozkojarzona, ale na całe szczęście nie wyżywał się na mnie za to. Czas jakoś wolno płynął, przez co z błaganiem w oczach patrzyłam na zegar, aż wskaże pierwszą w południe.
   Sprzątanie w jednej z wrocławskich firm było na swój sposób znośne. Może dlatego, że szef wiedział o fobii, na jaką chorowałam. Nienawidziłam tłumów ludzi, rozmów z nimi. Czułam okropny lęk, że za chwilę coś mi się wydarzy. Obawiałam się, że szefostwo nie zrozumie mojego problemu, ale na całe szczęście było inaczej. Nie zebrałam się jeszcze na to, aby powiedzieć o tym, co przeżyłam. Nikt na mnie nie naciskał, a ja nie czułam potrzeby, aby powiedzieć o wstydliwych problemach. Wolałam to zachować dla siebie.
   Tuż po pracy udałam się do kawiarenki, gdzie zamówiłam koktajl. Przysiadłam gdzieś w kącie pomieszczenia, aby mieć trochę prywatności. Kawiarenka zwała się „Rosyjska Polana”, gdzie serwowano rosyjskie herbatki, ciasteczka. Tutaj naprawdę było przyjemnie. Wolałam to miejsce, niż ciszę w moich czterech ścianach.
   W pomieszczeniu przebywało kilka osób, które prowadziły ze sobą rozmowy. O tej porze jakoś nie za specjalnie bywał tu tłum. Może nawet i lepiej. Przypomniało mi się, że zapomniałam o tabletkach, które nie łyknęłam tego dnia. Z torby wyjęłam opakowanie tabletek przeciwdepresyjnych, po czym wyjęłam jedną i połknęłam na sucho. Dopiero chwilę potem mogłam ją popić koktajlem, jaką przyniosła mi kelnerka o urodzie Rosjanki. Wyjęłam również laptopa, aby przejrzeć kilka rzeczy, w tym inne, nowe informacje na temat Kościukiewicza. Jednak to zalogowałam się na facebooka, którego miałam widocznego dla znajomych. Na portal logowałam się raz, góra dwa w miesiącu. Zwyczajnie nie miałam czasu. Wolałam chodzić na siłownię, czy pospacerować. Od czasu do czasu wrzucałam zdjęcia, ale z nikim się nie kontaktowałam.
   Upiłam kilka łyków gęstego koktajlu. Smakował truskawkami, tak jak lubiłam. Zauważyłam, że miałam kilka nieodebranych wiadomości, oraz powiadomień. Niechętnie pootwierałam okienka klikając, że jestem niedostępna. Nie chciałam, aby ktoś zajrzał, że jestem zalogowana. Pierwsza wiadomość była od siostry:
Co się z tobą dzieje? Odezwij się! Opowiedz jak Ci się żyje we Wrocławiu? Może byś nas zaprosiła, co? Zapomniałaś, że masz rodzinę? To nie w porządku, że półtora roku temu bez słów odeszłaś. Myśleliśmy, że coś Ci się stało. A ty po kilku dniach wysłałaś wiadomość, że mieszkasz we Wrocławiu. Myślisz, ze nie martwimy się o Ciebie? ~ Jolanta.
Serce mi dudniło jak oszalałe. Wpatrywałam się w ekran laptopa jak zahipnotyzowana. Co miałabym jej odpisać? Minęło sporo czasu od mojego ostatniego słowa, jakie jej wysłałam. Może i w ogóle bym niczego nie napisała, ale nie chciałam, aby wysyłali policję w poszukiwaniu mnie. Mieli prawo pomyśleć, że coś mi się stało. Teraz mogło być podobnie, ale na facebookowej stronie mieli dowody, że żyłam – więc nie odzywałam się. Jednak moja ręka zadrżała, a w okienku pojawiła się pierwsza litera. Cholera – pomyślałam. Jednak chciałam się odezwać, pomimo tego, że mi nie uwierzyła w ani jedno słowo.
U mnie wszystko ok.
Nic więcej. Kliknęłam „wyślij”. Otworzyłam kolejne okienko. Wyświetliła się wiadomość od Grzegorza, przez co poczułam lekki zawrót głowy i podniesione ciśnienie. Chyba poczułam się gorzej. Może poprzez wracające wspomnienia. Odezwał się na facebooku po tak długim czasie. Tak bardzo bałam się odczytać wiadomości. Przecież miałam usunąć go z portalu, ale jakimś cudem nie wykonałam tego. No tak, wyjazd, przeprowadzka, szukanie pracy i tak dalej. To mnie tak przytłoczyło, że przez pierwszy miesiąc w ogóle byłam w paranoi. O dziwo, jakoś poradziłam sobie w tym mieście, a tak bardzo przeżywałam. Było mi tu dobrze, czułam się bezpiecznie z dala od niego. I miałam nadzieję, że nigdy mnie już nie tknie.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam czytać w myślach.
Cześć, Zosiu. Minęło już trochę czasu, odkąd się widzieliśmy. Brakuje mi Ciebie, gdy odwiedzam Twoją siostrę i jej męża. Lubiłem, gdy tak fajnie opowiadałaś nam różne rzeczy. Nie wiem, co się z Tobą stało, że przed Twoją ucieczką nagadałaś o mnie same obleśne rzeczy. Skoro fantazjowałaś, pewnie byłaś mną zauroczona. Miałaś prawo. Nie wiedziałaś, że mam żonę i dwoje dzieci. Nie mam Ci za złe, że się podkochiwałaś we mnie, ale nie rozumiem, dlaczego chciałaś zepsuć moją opinię do Twojej rodziny? Na całe szczęście nie uwierzyli Tobie. Oj, Zośka, Zośka. Jesteś jeszcze młoda i głupiutka. Mogłaś się pochwalić wyprowadzką do Wrocławia. Kiedyś tam bywałem i znam kilka miejsc. Masz całkiem ciekawe zdjęcia na fejsie. Niektóre z nich kojarzę. Trzymaj się! I odzywaj się czasem do rodziny, bo martwią się o Ciebie ~ Grzegorz.
   W jednej chwili poczułam, jakby czas stanął w miejscu, a moje serce przestało bić. Obraz przed oczami zamazywał się, traciłam kontrolę nad własnym ciałem. Osunęłam się po krześle odczuwając jak ląduje na chłodnej posadzce. Usłyszałam głos Rosjanki, która podbiegła ze szklanką wody. Jakiś facet pomógł mnie podnieść i posadzić na krzesło. Mówili coś o szpitalu, ale ja mamrotałam, by dali mi spokój. Ona przytknęła mi szklankę do ust, upiłam kilka łyków odzyskując dobre pole widzenia.
– Wszystko w porządku? – oboje pytali.
– Tak – odpowiedziałam łapiąc się za głowę – Za dużo pracowałam – wyjaśniłam, gdy już kręcenie się w głowie ustępowało.
– Na pewno nie dzwonić po karetkę? – zapytał zatroskany klient kawiarenki.
– Nie, dziękuję za wszystko – odrzekłam zabierając kelnerce wodę. Opróżniłam całą szklankę czując spojrzenia ludzi na sobie. Spakowałam laptopa i udałam się do wyjścia czując ogromne zawstydzenie.
*
   To była jego gra. Wysłał mi tę wiadomość już zeszłego miesiąca, bo chciał abym miała świadomość iż on mnie obserwuje. Może poprzez portal nie byłby w stanie mnie skrzywdzić, ale czułam, że coś kombinował. Z pewnością tego dnia dowie się, że odczytałam jego wiadomość po trzydziestu dniach. A może już zaczął wypełniać swój plan, a ja straciłam tyle czasu na przygotowanie się? Ta treść przekonywała mnie do tego, jak bardzo bawił się sytuacją. Nie był głupi, a specjalnie napisał kulturalnie i oczywiście kłamał. Cała treść to zwykłe kłamstwo! Gdybym miała go oskarżyć o gwałty jak i nachodzenie – nie miałabym dowodów. Grzegorz ostrożnie pisał wiadomości na facebooku, gdyż były oficjalne pod jego nazwiskiem. Nie mógł mnie zwyzywać, czy przypomnieć co mi robił. Idealnie zagrał zatroskanego znajomego.
   Coś mi podpowiedziało, abym sprawdziła swojego starego e-maila. Gdy tylko się zalogowałam stercząc nad laptopem we własnym pokoju – nie ujrzałam nic, prócz reklam. Odetchnęłam z ulgą. I rozdzwonił się mój telefon.
– Słucham – odebrałam od razu, nie patrzyłam na sześciocalowy ekran.
– Zosiu, jak ci mija dzień? – usłyszałam Kościukiewicza. Aż się uśmiechnęłam.
– Powolutku – odparłam. Darowałam sobie opowiastki o psychicznym znajomym mojej siostry i szwagra.
– Chciałabyś wskoczyć do Uniwersytetu? Mam tam spotkanie autorskie o siedemnastej. Miło mi będzie, gdy się pojawisz – zaproponował.
– Bardzo chętnie – oznajmiłam – Na pewno się pojawię.
– To super. Widzimy się na miejscu – w jego głosie usłyszałam zadowolenie. Gdy się rozłączył, przysiadłam na łóżku. Przez moment zapomniałam o Grzegorzu, a wyobrażałam nasze spotkanie na Uniwerku. Może nie będę tam sama, ale chętnie popatrzę jak wyglądało to spotkanie z czytelnikami. Nigdy wcześniej nie miałam możliwości uczestniczyć na spotkaniach autorskich, bardzo mocno się cieszyłam, że sam Kościukiewicz mnie zaprosił. Chyba naprawdę mnie polubił, za co ogromnie byłam szczęśliwa.
Zośka


........................................

Hej kociaki! Powolutku zbliżamy się do pierwszej dziesiątki rozdziałów :) Sama nie wiem ile jeszcze przed nami. Nie mam całego planu ramowego - przyznam się bez bicia. I przyszła pora, aby przeszłość dała troszkę o sobie znać. Zosia nie do końca - jednak - może czuć się pewnie we Wrocławiu. Niebawem dowiemy się szerzej o tym, co Zośka musiała przeżyć w przeszłości. Nie bójcie się wytykać mi ewentualne błędy (choć przydałaby mi się beta) :) 

2 komentarze:

  1. Zdążyłam jednak po kolacji 😊
    Mimo tego że Zosia próbowała odciąć się od przeszłości, to ona i tak do niej wróciła. I to z ogromnym kopem bo aż powaliła ją na ziemię XD
    Ten cały Grzegorz...Szczerze to już nie moge się doczekać aż on się pojawi. Nie dlatego że życzę źle Zosi, ale dlatego, że to będzie takie intrygujące. Gość jest nienormalny i to już wiem od dawna, odkąd przeczytałam jakie straszne rzeczy robił Zosi, ale nutka grozy zawsze mile widziana.
    Co do Chrisa to mało co, ale i od niego trzeba czasem odpocząć 😀 dobrze że pod koniec zadzwonił i rozładował to napięcie, które tkwiło w Zosi.
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń

Teraz nie zdołasz się ode mnie uwolnić
Będziesz do mnie powracać w nieskończoność
Netka Sidereum Graphics