niedziela, 5 sierpnia 2018

Rozdział 09


   Na Uniwersytecie był chaos. Spotkałam wielu studentów (może większość z nich przybyła się tu zapisać na przyszły semestr?), którzy biegali po schodach w pogoni za czymś ważnym. Miałam pojęcie, że w tym gmachu zawsze się coś działo. Już wyobraziłam sobie Chrisa, który swoją obecnością na wykładach umilał czas słuchaczom. Tym razem autor Amoku miał się tu pojawić po to, aby promować przede wszystkim swoje dzieła. Nie miałam pojęcia, czy coś nowego wydał, nie miałam czasu na sprawdzanie.
   Na sali wykładowej pojawiłam się już, gdy bardzo wielu ludzi zajmowało miejsca. Przecisnęłam się gdzieś bliżej przodu, byleby mieć dobre pole widzenia. Zasiadłam obok jakiegoś chłopaka, który trzymał w ręce Amok. Zapewne tuż po spotkaniu będzie chciał zapolować na autograf Krystiana. I wtedy pomyślałam, że mogłam również swój egzemplarz przynieść i dać do podpisu. Postanowiłam, że zaproszę go, albo powiem, by zaczekał pod klatką i wtedy pobiegnę po książkę. A może przy kolejnej okazji o niej nie zapomnę. Opcji miałam wiele do wyboru.
   Byłam lekko spóźniona, ale na całe szczęście nie musiałam gdzieś z tyłu stać. Krystian siedział przy stoliku, a obok niego dwóch facetów – zapewne ochroniarzy. Ludzi na sali było mnóstwo, więc w razie popychanek ochrona musiała uczestniczyć by uspokoić towarzystwo.
   Kościukiewicz musiał mnie nie zauważyć. Drążył temat o swoich książkach. Mówił trochę o Amoku, a potem przeszedł do De Liryk – bardzo podobną do pierwszej powieści. Aż w końcu przystanął na trzecim utworze literackim. Zdawało się, że dużo Wrocławian przyszło na spotkanie, wielu z nich słuchało pisarza. Niektórzy nagrywali, czy robili zdjęcia. Krystian miał stać na stoliku swoje książki w wielu nakładach. Jedną podniósł i ukazał okładkę Amoku z koziołkiem. Choć od 2003 roku minęło sporo czasu – ta książka była nadal rozchwytywana. Chris wznowił nakład, ale już w innym wydawnictwie. Tamto poprzednie już nie istniało.
– (…) krytycy upatrzyli Amok do napisania swoich wypocin na wielu stronach dotyczących książek i autorów. Wielu pisarzy, w tym ja zostałem urażony ich nietuzinkowymi komentarzami. Według pseudokrytyków byłem zwyczajnym grafomanem, a Amok kiczem. Skoro tak twierdzili, to czemu po czterech, pięciu latach ponownie zajęli się moją literaturą? I tym razem została uznana za bestseller? – opowiedział, po czym odłożył książkę na bok – Dlaczego? Bo to pseudokrytycy nie znający się na literaturze. Zarabiają po kilka tysięcy za jeżdżenie po autorach. Jestem pewny, że to co piszę, jest genialne. Gdyby tak nie było, nie widziałbym waszych twarzy w tym miejscu.
   I nasuwało mi się pytanie: czy faktycznie Chris nie był sławny? Ależ był. Popapraniec przy mnie zgrywał skromnego, ale przecież on jest ogromnie inteligentny i nie dopuściłby, aby nikt nie usłyszał o jego trzech dziełach. Ten facet był tak intrygujący, że aż przekonywał mnie, że był idealny w tym, co robił. Jest tak bardzo pewny siebie i tego co mówi. Tak bardzo chciałabym wysłuchać jego wykładu, ale miałam pojęcie, że tego nie robił od długiego czasu. Krystian obecnie zajmował się pisaniem książek, ale i również tłumaczeniem na zleceniem, a przez jakiś czas był instruktorem nurkowania. Teraz swoim pojawieniem się na spotkaniu zapewniał nas, że jest w trakcie pisania swojego czwartego dzieła. Jednak to, nie zdradzał szczegółów.
– Podobno sam opłacałeś krytyków i dziennikarzy prasowych, aby pisali o Amoku w gazetach i stronach internetowych – odezwał się facet, który siedział akurat przede mną. I on właśnie wybudził mnie z chwilowej zawiechy. Krystian popatrzył na niego z lekkim zastanowieniem. Możliwe, że czytelnik go zaskoczył tym pytaniem. Ale bardziej zastanawiało mnie to, czy pisarz mnie zauważył. Nasze spojrzenia się nie spotkały, ale już było tak blisko.
– Przyznam, że na początku ciężko było rozdmuchać informacje o moim debiucie w literaturze – zaczął – Kiedyś nie miałem możliwości skorzystania z dystrybucji, gdyż na własną rękę wydałem Amok. Wydawnictwo nałożyło korektę i wypuściło książkę w obieg. Amok trafił do księgarń, biblioteki Wrocławskiej. Mieliśmy wtedy dwutysięczny trzeci rok. Internet był słabo rozwinięty – zaśmiał się, przerywając sobie – Ale dałem radę. A co do krytyków, może komuś coś szepnąłem, by napisał – na sali ktoś zaniósł się chwilowym śmiechem.
– Była plotka, że widziałeś trupa i opisałeś go w Amoku – odezwał się ktoś z tyłu sali.
– Właśnie, plotka – odpowiedział z bladym uśmiechem. – Chcieliście, abym poczytał wam kilka wersów ze swojej książki – ponownie w jego rękach znalazł się Amok. Zwinnie uciekł od tematu z trupem. Krystian upił kilka łyków wody ze szklanki, po czym otworzył książkę i na chwilę zapadła cisza. Każdy czekał. Nawet ja. Wiedziałam, co było napisane w tej książce, ale z upragnieniem chciałam wysłuchać tych słów z ust Chrisa. Pragnęłam tego bardzo, że z ledwością powstrzymałam się od pogonienia go, by w końcu zaczął.
   Chłopak, który siedział obok mnie – trzymał w żelaznym ścisku egzemplarz Amoku, jakby obawiał się, ze ktoś mu go wyrwie z łapsk. Miałam świadomość, że ta opowieść już dawno zniknęła ze sklepowych półek. Krystian wznowił nakład, ale ponoć tylko 150 sztuk. I właśnie tego wieczoru była prawdopodobnie ostatnia szansa, aby nabyć jedną sztukę. Coś mi się o uszy obiło, że sam autor wołał około 50 złotych. Ale to też zwyczajnie mnie nie dziwiło. Miałam tę złą, przebiegłą książkę. Ładnie oprawioną w przezroczystą folię do zeszytów, aby okładka nie została czasem poplamiona, czy podarta. Gdyby Chris zobaczył jak wspaniale obchodziłam się z jego literaturą. Zaś De Liryk również był idealnie zabezpieczony przed kurzem i upływającym czasem. Obie czekały na podpis autora, ale to w innym momencie. Naprawdę nie chciało mi się biegnąć do domu tylko po to, aby za chwilę wracać.
– (…) wszystko, co zrobisz, będzie nieistotne. Ucierpi tylko twoja odpowiedzialność. Najlepiej wytryśnij ją za drzwi! I wróć do siebie. Już cię zainfekowałem. Teraz nie zdołasz się ode mnie uwolnić. Będziesz do mnie powracać w nieskończoność, choćby czołgając się windą. W czołganiu się nie ustawaj!* – czytał swój fragment z Amoku patrząc na mnie. Poczułam delikatny prąd przechodzący po moim ciele. Po dłuższym czasie zauważyłam, że Chris spoglądał na mnie dość intensywnie, czytając swoje dzieło. Poczułam przeszywające dreszcze; niby przyjemnie, ale jednak nieco niepokojące. Te słowa … tak jakby hipnotyzował mnie.
   W jednej chwili zrobiło mi się niedobrze. Wstałam i tak po prostu odeszłam nie patrząc na nikogo, a tym bardziej na Krystiana. Słyszałam jak dalej recytował fragmenty z książki. Nie zatrzymałam się, a opuściłam salę wykładową.
   Zwymiotowałam dopiero wtedy, gdy z powodzeniem odszukałam toaletę w gmachu Uniwersytetu. Miałam niewyobrażalne szczęście, że nie pozostawiłam niestrawionej resztki obiadu na sali pośród dwustu ludzi. Byłabym skompromitowana. Moje rzygi na spotkaniu autorskim dodałyby obrzydzenie i z pewnością nie uszłyby bez echa. Tego samego dnia ktoś obwieściłby, że jedna z czytelniczek skrytykowała literaturę piękną w taki, a nie inny sposób. To dosłownie wycelowanie autorowi w pysk.
   Przetarłam usta szarym papierem i włączyłam spłuczkę. Wychodząc z kabiny naszłam na dwie młode dziewczyny, które poprawiały sobie fryzury. Stanęłam obok nich, chcąc umyć ręce.
   Czy Krystian skorzystałby z okazji i porwał jedną z nich na randkę z „kolacją ze śniadaniem”? Z pewnością jak dla książkowego Chrisa były zbyt ładne. Ale czy autor „Amoku” faktycznie lubował brzydkie kobiety? Jeśli tak, to faktycznie byłam tą przeciętną – a mogłam tak pomyśleć, bo Kościukiewicz sam do mnie zagadał w knajpie „Wilcza Jama”. Więc powinnam martwić się, że Krystian w jakimś sensie żądał ode mnie jedynie przygód łóżkowych. Ale niczego nie byłam już pewna. Jak na razie nie zanosiło się, by chciał cokolwiek mi zrobić.
*
   Nie wróciłam na salę. Poczułam ogromny wewnętrzny lęk. Nie miałam odwagi, aby ponownie tam zasiąść i spojrzeć na Krystiana. Nadal odczuwałam dziwny posmak w ustach.
   Już straciłam poczucie czasu i nie miałam pojęcia jak długo przesiadywałam na korytarzach Uniwersytetu. Rozmyślałam. A miałam co. Trochę obawiałam się, że nieświadomie padłam ofiarą, a teraz tylko mogłam czekać, aż Chris dobierze się do mnie. Siłą nie mógł nic mi zrobić, po prostu nie narażałby swojej reputacji. A jednak sam fakt, że spróbowałby – i to przekonałoby mnie do tego, że nie brał mnie na poważnie. A za tym szłyby inne nieciekawe i niezbyt przyjemne myśli. Wystarczyło, że przy Grzegorzu czułam się jak dziewczyna do zabaw łóżkowych.

*
– (…) jakiś Übermensch popierdala po ulicach Wrocławia, a te chamy w mundurach mają ciężko aby go schwytać. Wolą odczekać, aż sam im wyryje na czołach wskazówki – zapewne rozmawiał przez telefon. Usłyszałam jego krótki śmiech i to, jak pożegnał się z rozmówcą. Znów usłyszałam kroki, Krystian wspinał się po schodach, by stanąć pod moimi drzwiami. Nie zamknęłam ich, a stałam i patrzyłam aż ujrzę go przed sobą.
– Nie jesteś zmęczony po spotkaniu czytelniczym? Trwało ponad godzinę – odezwałam się do niego, gdy na chwilę przystanął na ostatnim stopniu schodu. Zdjął okulary z cienkimi oprawkami i podszedł do mnie.
– Zosiu, nie masz pojęcia, że jako student filozofii miałem życie w ciągłym biegu i ani chwili na odetchnienie. To, co było dziś, to dosłownie relaks. Patrząc na dwustu ludzi, którzy wlepiali swe ślepia w moją osobę powodowały, że podniecałem się. Tylko w takich chwilach czuję, że jestem dobry w tym, co napisałem w swoich książkach – wyjaśnił obdarowując mnie uśmiechem. Wpuściłam go do domu, sama nie wiedziałam po co.
   Przysiedliśmy w kuchni. Nalałam do szklanek schłodzonej wody. Nawet nie pytałam, czego się napije; sama zadecydowałam.
– Wiem, że jesteś nadal na mnie zła za ten narkotyk – zaczął.
– Nie przypominaj mi o tym – zajęłam się robieniem kanapek. Byłam głodna. Kościukiewicz upił kilka łyków zimnej wody spoglądając na mnie.
– Twoja mina była bezcenna. Już się obawiałem, że mnie podrapiesz – nie krył rozbawienia.
Idealista, pomyślałam. Wiedział, że mnie powstrzyma. Był pewny, że nie opuszczę tamtej kamienicy sama. Mogłam mu przyznać rację, że to mu się udało. Sama nie byłam pewna, czy wtedy chciałam stamtąd uciec. Ale na pewno chciałam zaufać Krystianowi. Chciałam, aby trwał w moim życiu, w jakimkolwiek znaczeniu. Jednak to zatrzymałam te myśli dla siebie. Chris był na swój sposób inteligentny i z pewnością sam wyczuł, jakim byłam człowiekiem. Uznawał siebie za kogoś wyższego – ale o dziwo nie próbował naciskać na mnie i ukazywać, że byłam zwykłym śmiertelnikiem, któremu z powodzeniem udało się ukończyć zawodówkę w marnej mieścinie. Krystian – pomimo swojego wykształcenia – nie pokazywał mi, jaka byłam beznadziejna.
– A chciałbyś, abym cię podrapała? Ledwo udało mi się zapuścić paznokcie – pokazałam mu swoje dłonie. Lakier w odcieniu fioletowego ledwo trzymał się na paznokciach, ale kogo by to obchodziło.
– Zapewne byłoby zabawnie – powiedział to z uśmiechem. – Nie zostałaś do końca … Czy coś się stało? – dopytywał. Nie chciałam mu opowiadać, że zachciało mi się wymiotować. Pomyślałby, że jestem bezczelna.
– Źle się poczułam – nie skłamałam.
   Uwinęłam się z robieniem kanapek, które poukładałam na talerzu. Oboje się nimi zajadaliśmy, choć miałam obawy, czy pisarz w ogóle będzie chciał u mnie jeść.
– Masz tu całkiem przytulnie – odezwał się, gdy już pałaszowaliśmy kolację. – Przypomina mi się, jak zamieszkiwałem akademik. Miałem może trochę mniejszą kwaterę, ale równie było tak przyjemnie – opowiadał całkiem na luzie. Posłałam mu uśmiech.
– Też mam takie zdanie, że tu przytulnie – a co miałam mu odpowiedzieć? Że jestem samotna, i wolałabym gnieść się z jakimś facetem, do którego miałabym pełne zaufanie? Wątpię, że chciałby to wysłuchiwać. Samotność mnie dręczyła.
– A jak z twoim mieszkaniem? – zapytałam. – Wybacz, że o to pytam, ale jestem ciekawa, jak mieszka pisarz. – zdradziłam swoje zaciekawienie.
– Mogę ci pokazać, jak mieszkam – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. – Może nie posiadam rezydencji, ale sądzę, że spodoba ci się.
– Może kiedyś – nie kryłam skrępowania. Na trzeciej kanapce zakończyłam kolację. Krystian raczej postanowił zjeść resztę, co zostało na talerzu.
– Co myślisz o moich książkach? – nagle zapytał. Spojrzałam na niego zauważając, że wpatrywał się we mnie. Otarł usta oczekując na moją wypowiedź.
– W Amoku strasznie obchodzisz się z kobietami. Żaden z Chrisa dżentelmen. – chciałam być szczera. Przecież żadna normalna kobieta nie chciałaby być w taki sposób traktowana, co „koleżanki” książkowego Chrisa – Ale za to udało ci się napisać bardzo ciekawą opowieść. Ten styl … dużo metafor, porównań. – przystałam na ocenie Amoku.
– To tylko książka. Chciałem, aby ona taka była: wulgarna, chamska, bezpardonowa, erotyczna i zarazem przygodowa. – wyjaśniał. – Rozumiem, że nie spodobało ci się to, w jaki sposób Chris obchodził się z kobietami.
– Nie chodzi tylko o książkę – wypaliłam. – Po prostu … – nie wiedziałam, jak siebie wytłumaczyć, by nie zadał niewygodnego pytania.
– Zosiu, zauważyłem twoje zaniepokojenie w oczach – odsunął już pusty talerz i dopił resztkę wody ze swojej szklanki.
– To nic takiego – chyba straciłam kontrolę nad tym, co mówiłam.
– Nie chcesz o tym porozmawiać? – zapytał.
Jasne, że nie chcesz tego wiedzieć, pomyślałam. Czy Krystian chciałby wiedzieć o Grzegorzu? Wątpiłam. I tak jego inteligentny rozum miałby głęboko gdzieś, że ktoś taki jak ja musiał przejść przez swego rodzaju piekło. Kościukiewicz był różnie oceniany przez internautów. Ktoś zarzucił, że był narcyzem, który nie liczył się z nikim i niczym. I co ja miałam pomyśleć? Jednak nie skreślałam go, ale i też wyczuwałam granice. Pilnowałam się, by za dużo nie chlapnąć. Jednak nie ufałam mu do końca. W sensie tym, by opowiadać o swoich życiowych porażkach. Chris wydawał się zbyt poważny, jak na moje problemy. Chwilowo przeszła mnie myśl, że nie pasujemy nawet jako znajomi. Nie miałam odwagi, aby w ogóle wyobrazić jego jako mojego faceta. To po prostu było niemożliwe. On i ja – byliśmy z całkiem innych światów. W ogóle nie miałam podstaw, by o nim myśleć jak o kimś wyjątkowym. To normalne, że nie będzie mnie chciał na zawsze. Nie wyglądał na mężczyznę, któremu zależy na założeniu rodziny. On chciał wejść w czeluści kariery, spełniać swoje cele, marzenia. Teraz to było dla niego ważne. Więc pilnowałam się bardziej, aby nie pomyślał, że chcę jego zbliżenia – a nie chciałam. Przynajmniej tak odczuwałam. Ale znając facetów, oni wynajdą każdy możliwy pretekst, aby wyjść na swoje.
– To nieodpowiedni moment. – powiedziałam – Daleko mieszkasz ode mnie? – szybko zmieniłam temat.
– Mam kawałek drogi – odpowiedział. – Zauważyłem strach w twoich oczach – stwierdził. Wstałam odczuwając skrępowanie. Zabrałam pusty talerz i odstawiłam go na blat kuchenny. Oparłam się o ścianę spoglądając na Kościukiewicza, który również wstał z miejsca, ale nie zbliżył się do mnie.
– Zosiu, nie naciskam – odezwał się ponownie – Chcę, żebyś wiedziała, że możesz do mnie przyjść i powiedzieć, co ci leży – zaoferował się. Zupełnie w tej chwili nie przypominał Chrisa z Amoku. Dał mi tym wiele do myślenia. A może próbował wpłynąć na mnie? Manipulować? Przekręcić? Zawładnąć mną? Kościukiewicz był ponadprzeciętnie inteligentny i to mnie trochę przerażało. Potrafił wpłynąć na innych, a zwłaszcza na kobiety. Może mierzyłam go tym, co dowiedziałam się z książki, ale nie miałam żelaznych podstaw aby mu zaufać, czy w cokolwiek wierzyć. Tak bardzo chciałam, by Chris z Amoku nie był alter ego pisarza. Chyba, że Krystian zmienił się i już nie był taki przygodowy.
– Może powinniśmy już … – nie wiedziałam jak go wyprosić z mieszkania. Nie chciałam tego robić, ale poczułam się niezręcznie.
I co ja teraz zrobię? Jak mam wyprosić cię z mojego domu? Wynosić na raty, fragmentami dokarmiać bezdomne psy, spalić, wrzucić do rzeki, zakopać,zjeść …?** W głowie „usłyszałam” owe słowa z książki Amok. Dokładnie z pięćdziesiątej siódmej strony. Co by zrobił, gdybym zacytowała jego zacne fragmenty?
– Spotkamy się jutro? Przyjdę po ciebie o siedemnastej – nie dał mi odpowiedzieć. Zbliżył się tak nagle i ucałował mnie w policzek. – To do jutra, Zosiu.



....................

* fragment z książki Krystiana Bali "Amok" / 09 strona.
**fragment z książki Krystiana Bali "Amok" / 57 strona.

Hej, kociaki! Wiem, że powinnam rozpisać się na temat autorskiego spotkania, ale nie chciałam już przeciągać. Upały na dworze niesamowite, a nie mogę pojechać nad morze ;/ Cięzko gdziekolwiek usiedzieć w ponad 30 stopniach xD Chciałabym znać Wasze opinie na temat tego opowiadania. Nie nudzi Was? Czegoś może za mało? Wiem, że powoli wprowadzam to wszystko, ale chcę, aby naturalnym tempem szła znajomość Zosi z Krystianem. 
xoxo, Purrsephone

6 komentarzy:

  1. Hejka!

    Obiecuję, że jak tylko znajdę trochę więcej czasu (mniej więcej jeszcze dwa tygodnie, aż wrócę z wyjazdów) to tutaj wrócę i nadrobię całą historię, by napisać porządny komentarz. Więc potraktuj to jako takie długoterminowe 'zajmuję', hah.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdrosze Ci twoich opisów, są świetne, a spotkanie autorskie było w sam raz. Nie za dużo, nie za mało.
    Krystian nadal jest jedną wielką tajemnicą i teraz dopiero zaczęłam się zastanawiać jaki ma cel w znajomości z Zosią. Wydaje mi się, że on coś planuje, ale ciężko to rozgryźć, bo gość jest trochę dziwny. Raz jest dla niej miły i zgrywa przyjaciela, potem zachowuje się jakby chciał coś więcej np kochankowie. No jedna wielka mieszanina i to jest fajne, bo tylko skłania do większej rozkminy.
    A Zosia trocheczke w tym rozdziale była ofiarą, a zwykle jest twarda babka, więc to zaskakująca zmiana. Tłumaczę to sobie jej ciężką przeszłością, która nie chce jej opuścić. Współczuję jej wymiotowaniu XD najgorsza rzecz świata, a feee!
    Opowiadanie w ogóle mnie nie nudzi, wręcz przeciwnie! Akcja posuwa się do przodu, odkrywając nowe karty. Nic mi nie brakuje, a jeśli mnie coś zastanawia to jestem cierpliwa i poczekam aż sama to ujawnisz.
    Życzę weny,
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. Krystian NA PEWNO chce wykorzystac Zosie. Bo niby dlaczego sie z nia zadaje. Swoimi sposobami sprawia ze Zoska jednak chce sie z nim zadawac.bo jest dla niej mily, czasem opiekunczy. Zauwazylam ze na swoj sposob wplywa na nia, wkrada sie w jej zycie. Krystian jest zagadka bo nie wiemnczy on chce Zosie na powaznie bo na pewno chce ją czy tylko chve ją przelecieć. Albo chce ją jaka kochanke swoja tylki do lozka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię. Wkrótce się dowiesz, czego chce Krystian od dziewczyny.

      Usuń

Teraz nie zdołasz się ode mnie uwolnić
Będziesz do mnie powracać w nieskończoność
Netka Sidereum Graphics