Na
Uniwersytecie był chaos. Spotkałam wielu studentów (może
większość z nich przybyła się tu zapisać na przyszły
semestr?), którzy biegali po schodach w pogoni za czymś ważnym.
Miałam pojęcie, że w tym gmachu zawsze się coś działo. Już
wyobraziłam sobie Chrisa, który swoją obecnością na wykładach
umilał czas słuchaczom. Tym razem autor Amoku miał się tu pojawić
po to, aby promować przede wszystkim swoje dzieła. Nie miałam
pojęcia, czy coś nowego wydał, nie miałam czasu na sprawdzanie.
Na
sali wykładowej pojawiłam się już, gdy bardzo wielu ludzi
zajmowało miejsca. Przecisnęłam się gdzieś bliżej przodu,
byleby mieć dobre pole widzenia. Zasiadłam obok jakiegoś chłopaka,
który trzymał w ręce Amok. Zapewne tuż po spotkaniu będzie
chciał zapolować na autograf Krystiana. I wtedy pomyślałam, że
mogłam również swój egzemplarz przynieść i dać do podpisu.
Postanowiłam, że zaproszę go, albo powiem, by zaczekał pod klatką
i wtedy pobiegnę po książkę. A może przy kolejnej okazji o niej
nie zapomnę. Opcji miałam wiele do wyboru.
Byłam
lekko spóźniona, ale na całe szczęście nie musiałam gdzieś z
tyłu stać. Krystian siedział przy stoliku, a obok niego dwóch
facetów – zapewne ochroniarzy. Ludzi na sali było mnóstwo, więc
w razie popychanek ochrona musiała uczestniczyć by uspokoić
towarzystwo.
Kościukiewicz
musiał mnie nie zauważyć. Drążył temat o swoich książkach.
Mówił trochę o Amoku, a potem przeszedł do De Liryk – bardzo
podobną do pierwszej powieści. Aż w końcu przystanął na trzecim
utworze literackim. Zdawało się, że dużo Wrocławian przyszło na
spotkanie, wielu z nich słuchało pisarza. Niektórzy nagrywali, czy
robili zdjęcia. Krystian miał stać na stoliku swoje książki w
wielu nakładach. Jedną podniósł i ukazał okładkę Amoku z
koziołkiem. Choć od 2003 roku minęło sporo czasu – ta książka
była nadal rozchwytywana. Chris wznowił nakład, ale już w innym
wydawnictwie. Tamto poprzednie już nie istniało.
–
(…)
krytycy upatrzyli Amok do napisania swoich wypocin na wielu stronach
dotyczących książek i autorów. Wielu pisarzy, w tym ja zostałem
urażony ich nietuzinkowymi komentarzami. Według pseudokrytyków
byłem zwyczajnym grafomanem, a Amok kiczem. Skoro tak twierdzili, to
czemu po czterech, pięciu latach ponownie zajęli się moją
literaturą? I tym razem została uznana za bestseller? –
opowiedział, po czym odłożył książkę na bok – Dlaczego? Bo
to pseudokrytycy nie znający się na literaturze. Zarabiają po
kilka tysięcy za jeżdżenie po autorach. Jestem pewny, że to co
piszę, jest genialne. Gdyby tak nie było, nie widziałbym waszych
twarzy w tym miejscu.
I
nasuwało mi się pytanie: czy faktycznie Chris nie był sławny?
Ależ był. Popapraniec przy mnie zgrywał skromnego, ale przecież
on jest ogromnie inteligentny i nie dopuściłby, aby nikt nie
usłyszał o jego trzech dziełach. Ten facet był tak intrygujący,
że aż przekonywał mnie, że był idealny w tym, co robił. Jest
tak bardzo pewny siebie i tego co mówi. Tak bardzo chciałabym
wysłuchać jego wykładu, ale miałam pojęcie, że tego nie robił
od długiego czasu. Krystian obecnie zajmował się pisaniem książek,
ale i również tłumaczeniem na zleceniem, a przez jakiś czas był
instruktorem nurkowania. Teraz swoim pojawieniem się na spotkaniu
zapewniał nas, że jest w trakcie pisania swojego czwartego dzieła.
Jednak to, nie zdradzał szczegółów.
–
Podobno
sam opłacałeś krytyków i dziennikarzy prasowych, aby pisali o
Amoku w gazetach i stronach internetowych – odezwał się facet,
który siedział akurat przede mną. I on właśnie wybudził mnie z
chwilowej zawiechy. Krystian popatrzył na niego z lekkim
zastanowieniem. Możliwe, że czytelnik go zaskoczył tym pytaniem.
Ale bardziej zastanawiało mnie to, czy pisarz mnie zauważył. Nasze
spojrzenia się nie spotkały, ale już było tak blisko.
–
Przyznam,
że na początku ciężko było rozdmuchać informacje o moim
debiucie w literaturze – zaczął – Kiedyś nie miałem
możliwości skorzystania z dystrybucji, gdyż na własną rękę
wydałem Amok. Wydawnictwo nałożyło korektę i wypuściło książkę
w obieg. Amok trafił do księgarń, biblioteki Wrocławskiej.
Mieliśmy wtedy dwutysięczny trzeci rok. Internet był słabo
rozwinięty – zaśmiał się, przerywając sobie – Ale dałem
radę. A co do krytyków, może komuś coś szepnąłem, by napisał
– na sali ktoś zaniósł się chwilowym śmiechem.
–
Była
plotka, że widziałeś trupa i opisałeś go w Amoku – odezwał
się ktoś z tyłu sali.
–
Właśnie,
plotka – odpowiedział z bladym uśmiechem. – Chcieliście, abym
poczytał wam kilka wersów ze swojej książki – ponownie w jego
rękach znalazł się Amok. Zwinnie uciekł od tematu z trupem.
Krystian upił kilka łyków wody ze szklanki, po czym otworzył
książkę i na chwilę zapadła cisza. Każdy czekał. Nawet ja.
Wiedziałam, co było napisane w tej książce, ale z upragnieniem
chciałam wysłuchać tych słów z ust Chrisa. Pragnęłam tego
bardzo, że z ledwością powstrzymałam się od pogonienia go, by w
końcu zaczął.
Chłopak,
który siedział obok mnie – trzymał w żelaznym ścisku
egzemplarz Amoku, jakby obawiał się, ze ktoś mu go wyrwie z łapsk.
Miałam świadomość, że ta opowieść już dawno zniknęła ze
sklepowych półek. Krystian wznowił nakład, ale ponoć tylko 150
sztuk. I właśnie tego wieczoru była prawdopodobnie ostatnia
szansa, aby nabyć jedną sztukę. Coś mi się o uszy obiło, że
sam autor wołał około 50 złotych. Ale to też zwyczajnie mnie nie
dziwiło. Miałam tę złą, przebiegłą książkę. Ładnie
oprawioną w przezroczystą folię do zeszytów, aby okładka nie
została czasem poplamiona, czy podarta. Gdyby Chris zobaczył jak
wspaniale obchodziłam się z jego literaturą. Zaś De Liryk również
był idealnie zabezpieczony przed kurzem i upływającym czasem. Obie
czekały na podpis autora, ale to w innym momencie. Naprawdę nie
chciało mi się biegnąć do domu tylko po to, aby za chwilę
wracać.
–
(…)
wszystko, co zrobisz, będzie nieistotne. Ucierpi tylko twoja
odpowiedzialność. Najlepiej wytryśnij ją za drzwi! I wróć do
siebie. Już cię zainfekowałem. Teraz nie zdołasz się ode mnie
uwolnić. Będziesz do mnie powracać w nieskończoność, choćby
czołgając się windą. W czołganiu się nie ustawaj!* –
czytał swój fragment z Amoku patrząc na mnie. Poczułam delikatny
prąd przechodzący po moim ciele. Po dłuższym czasie zauważyłam,
że Chris spoglądał na mnie dość intensywnie, czytając swoje
dzieło. Poczułam przeszywające dreszcze; niby przyjemnie, ale
jednak nieco niepokojące. Te słowa … tak jakby hipnotyzował
mnie.
W
jednej chwili zrobiło mi się niedobrze. Wstałam i tak po prostu
odeszłam nie patrząc na nikogo, a tym bardziej na Krystiana.
Słyszałam jak dalej recytował fragmenty z książki. Nie
zatrzymałam się, a opuściłam salę wykładową.
Zwymiotowałam
dopiero wtedy, gdy z powodzeniem odszukałam toaletę w gmachu
Uniwersytetu. Miałam niewyobrażalne szczęście, że nie
pozostawiłam niestrawionej resztki obiadu na sali pośród dwustu
ludzi. Byłabym skompromitowana. Moje rzygi na spotkaniu autorskim
dodałyby obrzydzenie i z pewnością nie uszłyby bez echa. Tego
samego dnia ktoś obwieściłby, że jedna z czytelniczek
skrytykowała literaturę piękną w taki, a nie inny sposób. To
dosłownie wycelowanie autorowi w pysk.
Przetarłam
usta szarym papierem i włączyłam spłuczkę. Wychodząc z kabiny
naszłam na dwie młode dziewczyny, które poprawiały sobie fryzury.
Stanęłam obok nich, chcąc umyć ręce.
Czy
Krystian skorzystałby z okazji i porwał jedną z nich na randkę z
„kolacją ze śniadaniem”? Z pewnością jak dla książkowego
Chrisa były zbyt ładne. Ale czy autor „Amoku” faktycznie
lubował brzydkie kobiety? Jeśli tak, to faktycznie byłam tą
przeciętną – a mogłam tak pomyśleć, bo Kościukiewicz sam do
mnie zagadał w knajpie „Wilcza Jama”. Więc powinnam martwić
się, że Krystian w jakimś sensie żądał ode mnie jedynie przygód
łóżkowych. Ale niczego nie byłam już pewna. Jak na razie nie
zanosiło się, by chciał cokolwiek mi zrobić.
*
Nie
wróciłam na salę. Poczułam ogromny wewnętrzny lęk. Nie miałam
odwagi, aby ponownie tam zasiąść i spojrzeć na Krystiana. Nadal
odczuwałam dziwny posmak w ustach.
Już
straciłam poczucie czasu i nie miałam pojęcia jak długo
przesiadywałam na korytarzach Uniwersytetu. Rozmyślałam. A miałam
co. Trochę obawiałam się, że nieświadomie padłam ofiarą, a
teraz tylko mogłam czekać, aż Chris dobierze się do mnie. Siłą
nie mógł nic mi zrobić, po prostu nie narażałby swojej
reputacji. A jednak sam fakt, że spróbowałby – i to przekonałoby
mnie do tego, że nie brał mnie na poważnie. A za tym szłyby inne
nieciekawe i niezbyt przyjemne myśli. Wystarczyło, że przy
Grzegorzu czułam się jak dziewczyna do zabaw łóżkowych.
*
–
(…) jakiś Übermensch
popierdala po ulicach Wrocławia, a te chamy w mundurach mają ciężko
aby go schwytać. Wolą odczekać, aż sam im wyryje na czołach
wskazówki – zapewne rozmawiał przez telefon. Usłyszałam jego
krótki śmiech i to, jak pożegnał się z rozmówcą. Znów
usłyszałam kroki, Krystian wspinał się po schodach, by stanąć
pod moimi drzwiami. Nie zamknęłam ich, a stałam i patrzyłam aż
ujrzę go przed sobą.
–
Nie
jesteś zmęczony po spotkaniu czytelniczym? Trwało ponad godzinę –
odezwałam się do niego, gdy na chwilę przystanął na ostatnim
stopniu schodu. Zdjął okulary z cienkimi oprawkami i podszedł do
mnie.
–
Zosiu,
nie masz pojęcia, że jako student filozofii miałem życie w
ciągłym biegu i ani chwili na odetchnienie. To, co było dziś, to
dosłownie relaks. Patrząc na dwustu ludzi, którzy wlepiali swe
ślepia w moją osobę powodowały, że podniecałem się. Tylko w
takich chwilach czuję, że jestem dobry w tym, co napisałem w
swoich książkach – wyjaśnił obdarowując mnie uśmiechem.
Wpuściłam go do domu, sama nie wiedziałam po co.
Przysiedliśmy
w kuchni. Nalałam do szklanek schłodzonej wody. Nawet nie pytałam,
czego się napije; sama zadecydowałam.
–
Wiem,
że jesteś nadal na mnie zła za ten narkotyk – zaczął.
–
Nie
przypominaj mi o tym – zajęłam się robieniem kanapek. Byłam
głodna. Kościukiewicz upił kilka łyków zimnej wody spoglądając
na mnie.
–
Twoja
mina była bezcenna. Już się obawiałem, że mnie podrapiesz –
nie krył rozbawienia.
Idealista,
pomyślałam. Wiedział, że mnie powstrzyma. Był pewny, że nie
opuszczę tamtej kamienicy sama. Mogłam mu przyznać rację, że to
mu się udało. Sama nie byłam pewna, czy wtedy chciałam stamtąd
uciec. Ale na pewno chciałam zaufać Krystianowi. Chciałam, aby
trwał w moim życiu, w jakimkolwiek znaczeniu. Jednak to zatrzymałam
te myśli dla siebie. Chris był na swój sposób inteligentny i z
pewnością sam wyczuł, jakim byłam człowiekiem. Uznawał siebie
za kogoś wyższego – ale o dziwo nie próbował naciskać na mnie
i ukazywać, że byłam zwykłym śmiertelnikiem, któremu z
powodzeniem udało się ukończyć zawodówkę w marnej mieścinie.
Krystian – pomimo swojego wykształcenia – nie pokazywał mi,
jaka byłam beznadziejna.
–
A
chciałbyś, abym cię podrapała? Ledwo udało mi się zapuścić
paznokcie – pokazałam mu swoje dłonie. Lakier w odcieniu
fioletowego ledwo trzymał się na paznokciach, ale kogo by to
obchodziło.
–
Zapewne
byłoby zabawnie – powiedział to z uśmiechem. – Nie zostałaś
do końca … Czy coś się stało? – dopytywał. Nie chciałam mu
opowiadać, że zachciało mi się wymiotować. Pomyślałby, że
jestem bezczelna.
–
Źle
się poczułam – nie skłamałam.
Uwinęłam
się z robieniem kanapek, które poukładałam na talerzu. Oboje się
nimi zajadaliśmy, choć miałam obawy, czy pisarz w ogóle będzie
chciał u mnie jeść.
–
Masz
tu całkiem przytulnie – odezwał się, gdy już pałaszowaliśmy
kolację. – Przypomina mi się, jak zamieszkiwałem akademik.
Miałem może trochę mniejszą kwaterę, ale równie było tak
przyjemnie – opowiadał całkiem na luzie. Posłałam mu uśmiech.
–
Też
mam takie zdanie, że tu przytulnie – a co miałam mu odpowiedzieć?
Że jestem samotna, i wolałabym gnieść się z jakimś facetem, do
którego miałabym pełne zaufanie? Wątpię, że chciałby to
wysłuchiwać. Samotność mnie dręczyła.
–
A
jak z twoim mieszkaniem? – zapytałam. – Wybacz, że o to pytam,
ale jestem ciekawa, jak mieszka pisarz. – zdradziłam swoje
zaciekawienie.
–
Mogę
ci pokazać, jak mieszkam – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. –
Może nie posiadam rezydencji, ale sądzę, że spodoba ci się.
–
Może
kiedyś – nie kryłam skrępowania. Na trzeciej kanapce zakończyłam
kolację. Krystian raczej postanowił zjeść resztę, co zostało na
talerzu.
–
Co
myślisz o moich książkach? – nagle zapytał. Spojrzałam na
niego zauważając, że wpatrywał się we mnie. Otarł usta
oczekując na moją wypowiedź.
–
W
Amoku strasznie obchodzisz się z kobietami. Żaden z Chrisa
dżentelmen. – chciałam być szczera. Przecież żadna normalna
kobieta nie chciałaby być w taki sposób traktowana, co
„koleżanki” książkowego Chrisa – Ale za to udało ci się
napisać bardzo ciekawą opowieść. Ten styl … dużo metafor,
porównań. – przystałam na ocenie Amoku.
–
To
tylko książka. Chciałem, aby ona taka była: wulgarna, chamska,
bezpardonowa, erotyczna i zarazem przygodowa. – wyjaśniał. –
Rozumiem, że nie spodobało ci się to, w jaki sposób Chris
obchodził się z kobietami.
–
Nie
chodzi tylko o książkę – wypaliłam. – Po prostu … – nie
wiedziałam, jak siebie wytłumaczyć, by nie zadał niewygodnego
pytania.
–
Zosiu,
zauważyłem twoje zaniepokojenie w oczach – odsunął już pusty
talerz i dopił resztkę wody ze swojej szklanki.
–
To
nic takiego – chyba straciłam kontrolę nad tym, co mówiłam.
–
Nie
chcesz o tym porozmawiać? – zapytał.
Jasne,
że nie chcesz tego wiedzieć, pomyślałam. Czy Krystian
chciałby wiedzieć o Grzegorzu? Wątpiłam. I tak jego inteligentny
rozum miałby głęboko gdzieś, że ktoś taki jak ja musiał
przejść przez swego rodzaju piekło. Kościukiewicz był różnie
oceniany przez internautów. Ktoś zarzucił, że był narcyzem,
który nie liczył się z nikim i niczym. I co ja miałam pomyśleć?
Jednak nie skreślałam go, ale i też wyczuwałam granice.
Pilnowałam się, by za dużo nie chlapnąć. Jednak nie ufałam mu
do końca. W sensie tym, by opowiadać o swoich życiowych porażkach.
Chris wydawał się zbyt poważny, jak na moje problemy. Chwilowo
przeszła mnie myśl, że nie pasujemy nawet jako znajomi. Nie miałam
odwagi, aby w ogóle wyobrazić jego jako mojego faceta. To po prostu
było niemożliwe. On i ja – byliśmy z całkiem innych światów.
W ogóle nie miałam podstaw, by o nim myśleć jak o kimś
wyjątkowym. To normalne, że nie będzie mnie chciał na zawsze. Nie
wyglądał na mężczyznę, któremu zależy na założeniu rodziny.
On chciał wejść w czeluści kariery, spełniać swoje cele,
marzenia. Teraz to było dla niego ważne. Więc pilnowałam się
bardziej, aby nie pomyślał, że chcę jego zbliżenia – a nie
chciałam. Przynajmniej tak odczuwałam. Ale znając facetów, oni
wynajdą każdy możliwy pretekst, aby wyjść na swoje.
–
To
nieodpowiedni moment. – powiedziałam – Daleko mieszkasz ode
mnie? – szybko zmieniłam temat.
–
Mam
kawałek drogi – odpowiedział. – Zauważyłem strach w twoich
oczach – stwierdził. Wstałam odczuwając skrępowanie. Zabrałam
pusty talerz i odstawiłam go na blat kuchenny. Oparłam się o
ścianę spoglądając na Kościukiewicza, który również wstał z
miejsca, ale nie zbliżył się do mnie.
–
Zosiu,
nie naciskam – odezwał się ponownie – Chcę, żebyś wiedziała,
że możesz do mnie przyjść i powiedzieć, co ci leży –
zaoferował się. Zupełnie w tej chwili nie przypominał Chrisa z
Amoku. Dał mi tym wiele do myślenia. A może próbował wpłynąć
na mnie? Manipulować? Przekręcić? Zawładnąć mną? Kościukiewicz
był ponadprzeciętnie inteligentny i to mnie trochę przerażało.
Potrafił wpłynąć na innych, a zwłaszcza na kobiety. Może
mierzyłam go tym, co dowiedziałam się z książki, ale nie miałam
żelaznych podstaw aby mu zaufać, czy w cokolwiek wierzyć. Tak
bardzo chciałam, by Chris z Amoku nie był alter ego pisarza. Chyba,
że Krystian zmienił się i już nie był taki przygodowy.
–
Może
powinniśmy już … – nie wiedziałam jak go wyprosić z
mieszkania. Nie chciałam tego robić, ale poczułam się
niezręcznie.
I
co ja teraz zrobię? Jak mam wyprosić cię z mojego domu? Wynosić
na raty, fragmentami dokarmiać bezdomne psy, spalić, wrzucić do
rzeki, zakopać,zjeść …?** W głowie „usłyszałam” owe
słowa z książki Amok. Dokładnie z pięćdziesiątej siódmej
strony. Co by zrobił, gdybym zacytowała jego zacne fragmenty?
–
Spotkamy
się jutro? Przyjdę po ciebie o siedemnastej – nie dał mi
odpowiedzieć. Zbliżył się tak nagle i ucałował mnie w policzek.
– To do jutra, Zosiu.
....................
* fragment z książki Krystiana Bali "Amok" / 09 strona.
**fragment z książki Krystiana Bali "Amok" / 57 strona.
**fragment z książki Krystiana Bali "Amok" / 57 strona.
Hej, kociaki! Wiem, że powinnam rozpisać się na temat autorskiego spotkania, ale nie chciałam już przeciągać. Upały na dworze niesamowite, a nie mogę pojechać nad morze ;/ Cięzko gdziekolwiek usiedzieć w ponad 30 stopniach xD Chciałabym znać Wasze opinie na temat tego opowiadania. Nie nudzi Was? Czegoś może za mało? Wiem, że powoli wprowadzam to wszystko, ale chcę, aby naturalnym tempem szła znajomość Zosi z Krystianem.
xoxo, Purrsephone
Hejka!
OdpowiedzUsuńObiecuję, że jak tylko znajdę trochę więcej czasu (mniej więcej jeszcze dwa tygodnie, aż wrócę z wyjazdów) to tutaj wrócę i nadrobię całą historię, by napisać porządny komentarz. Więc potraktuj to jako takie długoterminowe 'zajmuję', hah.
Hej!
UsuńOk. Z przyjemnością poczekam :)
Zazdrosze Ci twoich opisów, są świetne, a spotkanie autorskie było w sam raz. Nie za dużo, nie za mało.
OdpowiedzUsuńKrystian nadal jest jedną wielką tajemnicą i teraz dopiero zaczęłam się zastanawiać jaki ma cel w znajomości z Zosią. Wydaje mi się, że on coś planuje, ale ciężko to rozgryźć, bo gość jest trochę dziwny. Raz jest dla niej miły i zgrywa przyjaciela, potem zachowuje się jakby chciał coś więcej np kochankowie. No jedna wielka mieszanina i to jest fajne, bo tylko skłania do większej rozkminy.
A Zosia trocheczke w tym rozdziale była ofiarą, a zwykle jest twarda babka, więc to zaskakująca zmiana. Tłumaczę to sobie jej ciężką przeszłością, która nie chce jej opuścić. Współczuję jej wymiotowaniu XD najgorsza rzecz świata, a feee!
Opowiadanie w ogóle mnie nie nudzi, wręcz przeciwnie! Akcja posuwa się do przodu, odkrywając nowe karty. Nic mi nie brakuje, a jeśli mnie coś zastanawia to jestem cierpliwa i poczekam aż sama to ujawnisz.
Życzę weny,
N
Dziękuję za opinię ♥
UsuńKrystian NA PEWNO chce wykorzystac Zosie. Bo niby dlaczego sie z nia zadaje. Swoimi sposobami sprawia ze Zoska jednak chce sie z nim zadawac.bo jest dla niej mily, czasem opiekunczy. Zauwazylam ze na swoj sposob wplywa na nia, wkrada sie w jej zycie. Krystian jest zagadka bo nie wiemnczy on chce Zosie na powaznie bo na pewno chce ją czy tylko chve ją przelecieć. Albo chce ją jaka kochanke swoja tylki do lozka.
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię. Wkrótce się dowiesz, czego chce Krystian od dziewczyny.
Usuń