Bałam
się go zapytać o dziewczynę. Nie chodziło o to, że wypytywałabym
się o jego życie prywatne, lecz o całkiem coś innego. Gdyby się
okazało, że Krystian był obecnie z kimś w związku mogłoby to
spowodować u mnie nieco mieszane uczucie, oraz skrępowanie.
Straciłabym sens naszej znajomości. Nie chodziło o to, że byłabym
zazdrosna, ależ nie! Po prostu bałabym się, że mogłabym
przeszkadzać „ukochanej” Chrisa. A na koniec wyszłoby, że coś
stałoby się przeze mnie. Wolałam już żyć w niewiedzy. Zawsze
obroniłabym się tym, że Kościukiewicz nie poinformował mnie, że
jest już zajęty. Nie, nie chciałam go sobie zatrzymać. Oczywiście
miał to coś w sobie, ale nie wyobrażałam go jako swojego faceta.
Wydawał mi się zbyt idealny. Może dlatego, że ukończył
filozofię, miał wiele pasji, a także ten nieokiełznany
charakterek. Nasza znajomość na tę chwilę była bezpieczna. I
wolałam, aby tak pozostało. Bez zbędnych zbliżeń, o ile chciałby
mnie ruszyć, w co wątpiłam.
Po
kolejnym dniu pracy odczułam lekkie zmęczenie; jednak to
skorzystałam z prysznica nie zapominając, że niedługo spotkam się
z Krystianem. W kabinie spędziłam prawie pół godziny, po czym
mogłam otrzeć się ręcznikiem i wejść w czyste ubrania.
Przystałam na spodenkach i koszulce, nie czułam potrzeby stroić
się. Zresztą, nie zauważyłam, by Kościukiewicz patrzył na mnie,
jak na swoją wybrankę życia. Domyślałam się, że pisarzyna mógł
nie być w trwałych związkach. Cóż, po przeczytaniu Amoku
mogłabym się różnych rzeczy spodziewać, a taką cichą nadzieję
zawsze miałam, że to tylko zwyczajne opowiadanie. O, przepraszam!
Niezwyczajne. To, co napisał Kościukiewicz, było wręcz
mistrzowskie. Och, ten cesarz metafor. Niech mu się wszyscy ukłonią!
Bałam
się jego alter ego. Wolałam więc go nie kusić, bo to już byłaby
moja wina, gdyby nasza znajomość zakończyła się w łóżku.
Gdyby okazało się oczywiście, że był jak ten Chris z książki.
Tamten z Amoku – totalny cipeusz zbierający przygody podczas
podróży.
Łyknęłam
tabletki, aby się uspokoić. Nie chciałam okazywać przy nim, jak
wiele rzeczy mnie nurtowało. Chciałam wreszcie się cieszyć, że
miałam z kim spędzać wolne chwili.
*
–
I co z Kamilem? – zapytałam, gdy spacerowaliśmy na rynku
wrocławskim. Oprócz nas było wielu ludzi, jak zwykle.
–
Jeszcze
dochodzi do siebie. Ale nic mu nie będzie, o to się nie martw.
Dureń musi swoje wycierpieć – odpowiedział z lekkim śmiechem.
Zdawało mi się, że miał ubaw ze swojego kumpla. Szliśmy obok
siebie, ale na całe szczęście Chris nie chwytał mnie za rękę.
–
Jestem
tu od półtora roku, a nie za bardzo przychodziłam w to miejsce –
miałam na myśli owy rynek.
–
Bo
nie miałaś z kim? – zgadywał.
–
Miałam
znajomą, Magdalenę – zaczęłam – Ale ona spotyka się z pewnym
facetem i już tak nie ma czasu na babskie pogaduchy. Nie dziwi mnie
to nawet.
–
A
ja widuje się z tobą i nie mam czasu na głaskanie Kamila po głowie
– zażartował – Chociaż pieprznąłbym mu przez kark.
–
Skoro
mu się należy – westchnęłam. Przez chwilę spojrzałam na
grupkę młodzieży, która jeździła na deskorolkach.
–
Pewnie
nie będziesz chciała już więcej pójść ze mną do moich
znajomych? – zapytał, albo i stwierdził. Przez chwilę
analizowałam jego słowa.
–
Mogę
pójść, ale nie chcę już tej akcji z narkotykami –
odpowiedziałam. Już nie chciałam wyjść na drętwą. Mogłam mu
odmówić i powiedzieć, że jego znajomi to kretyni i popierdoleńcy.
Ale jednak postanowiłam dać Chrisowi szansę. Tak, jemu! Bardzo nie
podobało mi się to, że wcześniej wcisnął mi swój palec. On
musiał o tym wiedzieć, że ze mną nie było żartów. Aż taka
głupia to ja nie byłam. Żaden facet nie traktuje na poważnie
totalnych idiotek. A Chris miał wiedzieć, że nie byłam jedną z
nich.
–
Już
rozmawialiśmy, Zosiu – powiedział to ze spokojem. – Nie
przeszkadza ci, że Kamil lubi facetów? – zadał mi pytanie. Geje
nigdy mi nie przeszkadzali. Swego czasu mojego brata podejrzewano o
to. Do dziś zresztą wzbudzał podejrzenia.
–
Mi
ma to przeszkadzać? Raczej ja powinnam zapytać ciebie o to. W końcu
jesteś mężczyzną, a Kamil może to wykorzystać – na koniec się
zaśmiałam, bo już wyobraziłam sobie, jak Kościukiewicz biegnie
wokół stolika uciekając przed napalonym znajomym.
-
Zośka, Zośka – westchnął – Znam go. Nie zrobiłby mi takiego
podłego świństwa. Nigdy więcej nie podałbym mu dłoni, gdyby
choć raz wszedł na niebezpieczną granicę mojej cierpliwości.
Może nigdy nie wszczynałem bójek, ale w końcu moja ręka by nie
zadrżała, a rozkwasiłbym jego nos – odpowiedział. – Straciłby
węch i talent do wciągania kresek.
–
Nie
lałeś się z nikim? – zapytałam zaciekawiona.
–
Może
to dziwne, ale nie – odpowiedział. – Dla mnie ważna była
nauka. Miałem same piątki w szkołach. A na Uniwersytecie też
ciężko było znaleźć kogoś, kto chciałby się lać.
–
No
nie widać po tobie, żebyś lubił spuszczać komuś łomot –
skomentowałam. Uwierzyłam w to, co powiedział. Krystian był
drobny. Może nie chuderlakiem, ale nie posiadał wyrzeźbionych
mięśni. Był szczupłym, dobrze zadbanym facetem mojego wzrostu.
Być może z Kamilem poradziłby sobie, ale na pewno nie z
ochroniarzem klubu.
Po
chwili zauważyłam, że Kościukiewicz przyglądał mi się
niebieskimi oczami. Zatrzymaliśmy się gdzieś na uboczu. Nie mogłam
pooglądać widoków Wrocławia, gdyż nagle chwycił mnie za ręce.
Staliśmy tak patrząc na siebie; miałam wrażenie, że nikt nas nie
widzi.
–
Chcę
ci coś pokazać – poinformował. Miałam nadzieję, że nie
zacznie się do mnie dobierać. Po prostu źle to kojarzyłam.
Zaprowadził
mnie nad Odrę. A dokładniej weszliśmy na sam brzeg obsypany
piaskiem plażowym. Dalej ciągnęła się taśma odgradzająca nas.
Już się domyśliłam o co tu chodzi. Napis „policja” rzucał
się w oczy na żółtej taśmie.
–
Spójrz!
To tu znaleźli Kruczkowskiego! Palant był policjantem. Takim samym
głąbem, co reszta z komisariatu! – stanął bardziej za mną i
chwycił za podbródek abym patrzyła na ślady. Krystian wydawał
się być w chwilowym amoku. Wyszarpałam się spod jego rąk patrząc
na niego, jak na wariata.
–
Krystian,
co ty wyprawiasz? Przerażasz mnie – próbowałam do niego dotrzeć.
–
Oj,
Zośka – zaśmiał się. – Trupa odnaleźli trochę dalej. Na
pieszo byśmy nie dali rady pokonać kilka kilometrów. Tutaj
znaleziono jego rzeczy.
–
Dobry
żart! – patrzyłam na niego, jak na wariata. – Przez ciebie będę
miała koszmary w nocy. Nie wiem, co ci odbiło, aby sobie ze mnie
żartować – nie potrafiłam opanować nerwów. W pewnym momencie
Chris tak po prostu mnie przytulił. Poczułam przyjemne ciepło,
którego było mi brak. Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu.
*
Na
długo nie byłam obrażona na pisarza. Biegaliśmy wokół drzew w
parku jak małe dzieci. To on wymyślił zabawę „w gonianego”.
Cóż, raz nie zawsze można było się ośmieszyć; ponadto prawie
nikt stąd mnie nie znał, więc nie miałam o co się martwić. W
parku napotkaliśmy wielu ludzi, ale nie było tłumów. Przeważnie
spacerowały matki z dziećmi, albo staruszki.
Zatrzymałam
się przy jednym z drzew odczuwając zmęczenie. Moja kondycja nie
była zachwycająca, choć często chodziłam na siłownię. Krystian
dorwał mnie, a wtedy przycisnął swoim ciałem do drzewa. Poczułam
twardą skorupę kory za plecami. Ponownie patrzeliśmy sobie w oczy,
i to mnie nieco zaczęło martwić. Nie wiedziałam, czy mi się
zdawało, czy nie, ale miałam wrażenie, ze Kościukiewicz wyglądał
na dziwnego faceta. Nie ciągle, ale miejscami owszem. I w tej
chwili, jakby coś go opętało, jakby był w amoku i zapomniał kim
tak naprawdę jest.
–
Może
… – nie wiedziałam jak miałam mu wytłumaczyć, aby się
odsunął. Czułam jego ciepło, ocierające się ciało. To było za
wiele. – Odsuń się, ok? – w końcu wydobyłam te słowa z ust.
Posłuchał mnie.
–
Pospacerujemy
sobie – odezwał się, jakby nigdy nic. Poczułam ulgę, gdy się
odsunął ode mnie. – Opowiem ci co nieco o życiu studenta, skoro
wcześniej mnie już chciałaś o to wypytać. – przeszedł na
całkiem inny tor, jakby chwilowe zdarzenie nie miało miejsca. Nie
miałam jednak czasu na zastanawianie się. Chciałam posłuchać
jego opowieści, choć i tak czułam się nieco zbita z tropu.
*
Opadłam
na łóżko ze smutkiem, że dzień się już zakończył. Rano
czekała mnie kolejna wyprawa do pracy. Ale fakt, że po trzynastej
miałabym resztę dnia dla siebie – uspokajał mnie.
Nadal
miałam w głowie to całe wydarzenie. Najpierw sprawa z trupem, a
później to pod drzewem. Kościukiewicz wyglądał, a raczej
zachowywał się na dziwnego. Tak jakby chwilowo tracił kontakt z
samym sobą. A może tak naprawdę sprawdzał mnie? Może chciał
wyczuć, czy wolę go jako dziwaka, albo czy chętnie dałabym mu się
obmacać. Mogłam wszystkiego przypuszczać. Musiałam być po prostu
czujna.
Jednak
to korespondowałam z nim. Pisaliśmy do siebie smsy. Może nie przez
cały czas, ale co paręnaście minut. Na koniec życzył mi dobrych
snów i przepraszał, że wystraszył mnie z tym trupem. Może
powinnam odetchnąć … może on po prostu już taki był. W końcu
ja też nie byłam święta, miałam swoje wady.
Przed
snem pomyślałam o nim. Wyobrażałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
Robimy różne rzeczy, spędzamy miło czas. Tak bardzo brakowało mi
kogoś do towarzystwa, a Krystian uzupełniał tę pustkę.
............................
Hej! I kolejny rozdział już wstawiony :) Może nic się nie działo, ale już wkrótce ruszę z akcją :) Pozdrawiam.
Purrsephone
Akcja ruszajaca wkrótce czy bez akcji i tak mi się podoba!
OdpowiedzUsuńWidziałam gdzieś jakiś komentarz że Kosciuszkiewicz jest przystojny, nigdy sie z tym nie zgodze. Poza tym jesli dodam do tego cyrki jakie odstawia tutaj w opowiadaniu to skreslam to jeszcze bardziej. Ja to chyba nigdy nie zaakceptuje XD jak Zosię bardzo lubie to jego nie trafię, ech
Pisałam Ci już, że uwielbiam twoje opisy? Normalnie to opisów nienawidzę i czasami nawet ich nie czytam, a u Ciebie same mnie wciągają 😀 czytam je i czytam
Zosia miał w sporo przemyśleń w rozdziale i wcale jej się nie dziwię, jakbym spędzala czas z takim zmiennym świtem jak Chris to też bym miała takie myśli i nie wiedziałabym co o tym wszystkim myśleć. Krystian zaprasza ja na spotkania, trochę się przystawia, a potem odstawia jakieś śledzenie trupa. Ten gość nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
Życzę dużo weny i do następnego,
N
Aaa, chodzi o ten anonimowy komentarz, tak? Nie mam pojęcia, czy jemu/jej chodziło o Kościukiewicza z mojego opowiadania, czy może o Mateusza Kościukiewicza. Ogólnie facet nie jest brzydki, ale są "ładniejsi" od niego.
UsuńKrystian ma taki być - nie musi każdy go lubić. Z jednej strony cieszy mnie, że go nie lubisz :) bo przecież nie każdą postać da się polubić ale i dzięki takim charakterkom opowiadanie jest lub powinno być ciekawsze :) Zdradzę, że on w tym opowiadaniu nie jest najgorszy, bo wkrótce pojawi się ktoś na niekorzyść Zosi.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.