niedziela, 12 sierpnia 2018

Rozdział 10


   Bałam się go zapytać o dziewczynę. Nie chodziło o to, że wypytywałabym się o jego życie prywatne, lecz o całkiem coś innego. Gdyby się okazało, że Krystian był obecnie z kimś w związku mogłoby to spowodować u mnie nieco mieszane uczucie, oraz skrępowanie. Straciłabym sens naszej znajomości. Nie chodziło o to, że byłabym zazdrosna, ależ nie! Po prostu bałabym się, że mogłabym przeszkadzać „ukochanej” Chrisa. A na koniec wyszłoby, że coś stałoby się przeze mnie. Wolałam już żyć w niewiedzy. Zawsze obroniłabym się tym, że Kościukiewicz nie poinformował mnie, że jest już zajęty. Nie, nie chciałam go sobie zatrzymać. Oczywiście miał to coś w sobie, ale nie wyobrażałam go jako swojego faceta. Wydawał mi się zbyt idealny. Może dlatego, że ukończył filozofię, miał wiele pasji, a także ten nieokiełznany charakterek. Nasza znajomość na tę chwilę była bezpieczna. I wolałam, aby tak pozostało. Bez zbędnych zbliżeń, o ile chciałby mnie ruszyć, w co wątpiłam.
   Po kolejnym dniu pracy odczułam lekkie zmęczenie; jednak to skorzystałam z prysznica nie zapominając, że niedługo spotkam się z Krystianem. W kabinie spędziłam prawie pół godziny, po czym mogłam otrzeć się ręcznikiem i wejść w czyste ubrania. Przystałam na spodenkach i koszulce, nie czułam potrzeby stroić się. Zresztą, nie zauważyłam, by Kościukiewicz patrzył na mnie, jak na swoją wybrankę życia. Domyślałam się, że pisarzyna mógł nie być w trwałych związkach. Cóż, po przeczytaniu Amoku mogłabym się różnych rzeczy spodziewać, a taką cichą nadzieję zawsze miałam, że to tylko zwyczajne opowiadanie. O, przepraszam! Niezwyczajne. To, co napisał Kościukiewicz, było wręcz mistrzowskie. Och, ten cesarz metafor. Niech mu się wszyscy ukłonią!
   Bałam się jego alter ego. Wolałam więc go nie kusić, bo to już byłaby moja wina, gdyby nasza znajomość zakończyła się w łóżku. Gdyby okazało się oczywiście, że był jak ten Chris z książki. Tamten z Amoku – totalny cipeusz zbierający przygody podczas podróży.
   Łyknęłam tabletki, aby się uspokoić. Nie chciałam okazywać przy nim, jak wiele rzeczy mnie nurtowało. Chciałam wreszcie się cieszyć, że miałam z kim spędzać wolne chwili.
*
– I co z Kamilem? – zapytałam, gdy spacerowaliśmy na rynku wrocławskim. Oprócz nas było wielu ludzi, jak zwykle.
– Jeszcze dochodzi do siebie. Ale nic mu nie będzie, o to się nie martw. Dureń musi swoje wycierpieć – odpowiedział z lekkim śmiechem. Zdawało mi się, że miał ubaw ze swojego kumpla. Szliśmy obok siebie, ale na całe szczęście Chris nie chwytał mnie za rękę.
– Jestem tu od półtora roku, a nie za bardzo przychodziłam w to miejsce – miałam na myśli owy rynek.
– Bo nie miałaś z kim? – zgadywał.
– Miałam znajomą, Magdalenę – zaczęłam – Ale ona spotyka się z pewnym facetem i już tak nie ma czasu na babskie pogaduchy. Nie dziwi mnie to nawet.
– A ja widuje się z tobą i nie mam czasu na głaskanie Kamila po głowie – zażartował – Chociaż pieprznąłbym mu przez kark.
– Skoro mu się należy – westchnęłam. Przez chwilę spojrzałam na grupkę młodzieży, która jeździła na deskorolkach.
– Pewnie nie będziesz chciała już więcej pójść ze mną do moich znajomych? – zapytał, albo i stwierdził. Przez chwilę analizowałam jego słowa.
– Mogę pójść, ale nie chcę już tej akcji z narkotykami – odpowiedziałam. Już nie chciałam wyjść na drętwą. Mogłam mu odmówić i powiedzieć, że jego znajomi to kretyni i popierdoleńcy. Ale jednak postanowiłam dać Chrisowi szansę. Tak, jemu! Bardzo nie podobało mi się to, że wcześniej wcisnął mi swój palec. On musiał o tym wiedzieć, że ze mną nie było żartów. Aż taka głupia to ja nie byłam. Żaden facet nie traktuje na poważnie totalnych idiotek. A Chris miał wiedzieć, że nie byłam jedną z nich.
– Już rozmawialiśmy, Zosiu – powiedział to ze spokojem. – Nie przeszkadza ci, że Kamil lubi facetów? – zadał mi pytanie. Geje nigdy mi nie przeszkadzali. Swego czasu mojego brata podejrzewano o to. Do dziś zresztą wzbudzał podejrzenia.
– Mi ma to przeszkadzać? Raczej ja powinnam zapytać ciebie o to. W końcu jesteś mężczyzną, a Kamil może to wykorzystać – na koniec się zaśmiałam, bo już wyobraziłam sobie, jak Kościukiewicz biegnie wokół stolika uciekając przed napalonym znajomym.
- Zośka, Zośka – westchnął – Znam go. Nie zrobiłby mi takiego podłego świństwa. Nigdy więcej nie podałbym mu dłoni, gdyby choć raz wszedł na niebezpieczną granicę mojej cierpliwości. Może nigdy nie wszczynałem bójek, ale w końcu moja ręka by nie zadrżała, a rozkwasiłbym jego nos – odpowiedział. – Straciłby węch i talent do wciągania kresek.
– Nie lałeś się z nikim? – zapytałam zaciekawiona.
– Może to dziwne, ale nie – odpowiedział. – Dla mnie ważna była nauka. Miałem same piątki w szkołach. A na Uniwersytecie też ciężko było znaleźć kogoś, kto chciałby się lać.
– No nie widać po tobie, żebyś lubił spuszczać komuś łomot – skomentowałam. Uwierzyłam w to, co powiedział. Krystian był drobny. Może nie chuderlakiem, ale nie posiadał wyrzeźbionych mięśni. Był szczupłym, dobrze zadbanym facetem mojego wzrostu. Być może z Kamilem poradziłby sobie, ale na pewno nie z ochroniarzem klubu.
    Po chwili zauważyłam, że Kościukiewicz przyglądał mi się niebieskimi oczami. Zatrzymaliśmy się gdzieś na uboczu. Nie mogłam pooglądać widoków Wrocławia, gdyż nagle chwycił mnie za ręce. Staliśmy tak patrząc na siebie; miałam wrażenie, że nikt nas nie widzi.
– Chcę ci coś pokazać – poinformował. Miałam nadzieję, że nie zacznie się do mnie dobierać. Po prostu źle to kojarzyłam.
   Zaprowadził mnie nad Odrę. A dokładniej weszliśmy na sam brzeg obsypany piaskiem plażowym. Dalej ciągnęła się taśma odgradzająca nas. Już się domyśliłam o co tu chodzi. Napis „policja” rzucał się w oczy na żółtej taśmie.

– Spójrz! To tu znaleźli Kruczkowskiego! Palant był policjantem. Takim samym głąbem, co reszta z komisariatu! – stanął bardziej za mną i chwycił za podbródek abym patrzyła na ślady. Krystian wydawał się być w chwilowym amoku. Wyszarpałam się spod jego rąk patrząc na niego, jak na wariata.
– Krystian, co ty wyprawiasz? Przerażasz mnie – próbowałam do niego dotrzeć.
– Oj, Zośka – zaśmiał się. – Trupa odnaleźli trochę dalej. Na pieszo byśmy nie dali rady pokonać kilka kilometrów. Tutaj znaleziono jego rzeczy.
– Dobry żart! – patrzyłam na niego, jak na wariata. – Przez ciebie będę miała koszmary w nocy. Nie wiem, co ci odbiło, aby sobie ze mnie żartować – nie potrafiłam opanować nerwów. W pewnym momencie Chris tak po prostu mnie przytulił. Poczułam przyjemne ciepło, którego było mi brak. Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu.
*
   Na długo nie byłam obrażona na pisarza. Biegaliśmy wokół drzew w parku jak małe dzieci. To on wymyślił zabawę „w gonianego”. Cóż, raz nie zawsze można było się ośmieszyć; ponadto prawie nikt stąd mnie nie znał, więc nie miałam o co się martwić. W parku napotkaliśmy wielu ludzi, ale nie było tłumów. Przeważnie spacerowały matki z dziećmi, albo staruszki.
   Zatrzymałam się przy jednym z drzew odczuwając zmęczenie. Moja kondycja nie była zachwycająca, choć często chodziłam na siłownię. Krystian dorwał mnie, a wtedy przycisnął swoim ciałem do drzewa. Poczułam twardą skorupę kory za plecami. Ponownie patrzeliśmy sobie w oczy, i to mnie nieco zaczęło martwić. Nie wiedziałam, czy mi się zdawało, czy nie, ale miałam wrażenie, ze Kościukiewicz wyglądał na dziwnego faceta. Nie ciągle, ale miejscami owszem. I w tej chwili, jakby coś go opętało, jakby był w amoku i zapomniał kim tak naprawdę jest.
– Może … – nie wiedziałam jak miałam mu wytłumaczyć, aby się odsunął. Czułam jego ciepło, ocierające się ciało. To było za wiele. – Odsuń się, ok? – w końcu wydobyłam te słowa z ust. Posłuchał mnie.
– Pospacerujemy sobie – odezwał się, jakby nigdy nic. Poczułam ulgę, gdy się odsunął ode mnie. – Opowiem ci co nieco o życiu studenta, skoro wcześniej mnie już chciałaś o to wypytać. – przeszedł na całkiem inny tor, jakby chwilowe zdarzenie nie miało miejsca. Nie miałam jednak czasu na zastanawianie się. Chciałam posłuchać jego opowieści, choć i tak czułam się nieco zbita z tropu.
*
   Opadłam na łóżko ze smutkiem, że dzień się już zakończył. Rano czekała mnie kolejna wyprawa do pracy. Ale fakt, że po trzynastej miałabym resztę dnia dla siebie – uspokajał mnie.
   Nadal miałam w głowie to całe wydarzenie. Najpierw sprawa z trupem, a później to pod drzewem. Kościukiewicz wyglądał, a raczej zachowywał się na dziwnego. Tak jakby chwilowo tracił kontakt z samym sobą. A może tak naprawdę sprawdzał mnie? Może chciał wyczuć, czy wolę go jako dziwaka, albo czy chętnie dałabym mu się obmacać. Mogłam wszystkiego przypuszczać. Musiałam być po prostu czujna.
   Jednak to korespondowałam z nim. Pisaliśmy do siebie smsy. Może nie przez cały czas, ale co paręnaście minut. Na koniec życzył mi dobrych snów i przepraszał, że wystraszył mnie z tym trupem. Może powinnam odetchnąć … może on po prostu już taki był. W końcu ja też nie byłam święta, miałam swoje wady.
   Przed snem pomyślałam o nim. Wyobrażałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Robimy różne rzeczy, spędzamy miło czas. Tak bardzo brakowało mi kogoś do towarzystwa, a Krystian uzupełniał tę pustkę.




............................

Hej! I kolejny rozdział już wstawiony :) Może nic się nie działo, ale już wkrótce ruszę z akcją :) Pozdrawiam. 

Purrsephone 

2 komentarze:

  1. Akcja ruszajaca wkrótce czy bez akcji i tak mi się podoba!
    Widziałam gdzieś jakiś komentarz że Kosciuszkiewicz jest przystojny, nigdy sie z tym nie zgodze. Poza tym jesli dodam do tego cyrki jakie odstawia tutaj w opowiadaniu to skreslam to jeszcze bardziej. Ja to chyba nigdy nie zaakceptuje XD jak Zosię bardzo lubie to jego nie trafię, ech
    Pisałam Ci już, że uwielbiam twoje opisy? Normalnie to opisów nienawidzę i czasami nawet ich nie czytam, a u Ciebie same mnie wciągają 😀 czytam je i czytam
    Zosia miał w sporo przemyśleń w rozdziale i wcale jej się nie dziwię, jakbym spędzala czas z takim zmiennym świtem jak Chris to też bym miała takie myśli i nie wiedziałabym co o tym wszystkim myśleć. Krystian zaprasza ja na spotkania, trochę się przystawia, a potem odstawia jakieś śledzenie trupa. Ten gość nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
    Życzę dużo weny i do następnego,
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, chodzi o ten anonimowy komentarz, tak? Nie mam pojęcia, czy jemu/jej chodziło o Kościukiewicza z mojego opowiadania, czy może o Mateusza Kościukiewicza. Ogólnie facet nie jest brzydki, ale są "ładniejsi" od niego.
      Krystian ma taki być - nie musi każdy go lubić. Z jednej strony cieszy mnie, że go nie lubisz :) bo przecież nie każdą postać da się polubić ale i dzięki takim charakterkom opowiadanie jest lub powinno być ciekawsze :) Zdradzę, że on w tym opowiadaniu nie jest najgorszy, bo wkrótce pojawi się ktoś na niekorzyść Zosi.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń

Teraz nie zdołasz się ode mnie uwolnić
Będziesz do mnie powracać w nieskończoność
Netka Sidereum Graphics