środa, 19 września 2018

Rozdział 14


   Krystian przekonywał mnie, że nic mi się nie wydarzy. Nie rozumiałam swojego postępowania, bo zwyczajnie mu zaufałam i pozostałam w mieszkaniu Kamila. Mogłam zgonić na piwo, ale przecież nikt mnie nie zmuszał do picia. Postanowiłam przemilczeć tę całą libację, choć co jakąś chwilę Chris do mnie zagadywał. Najwidoczniej nie chciał, abym poczuła się samotna w towarzystwie.
   Kamil dopalał kolejnego papierosa petując na uzupełnioną już popielniczkę. Gdyby miał zliczyć wydaną miesięczną kwotę na sam tytoń, z pewnością zauważyłby w portfelu kilka stówek więcej. Nie miałam zamiaru go obliczać, ale gdzieniegdzie na podłodze leżały puste opakowania po papierosach. Spodziewałam się, że taki typ faceta będzie dbał o czystość. Jednak się myliłam.
– Idziemy do klubu? – Andrzej rozsiadł się na fotelu, które wcześniej zajmował Kamil.
– Wypad z mojej miejscówki – mruknął na niego stojąc przy oknie.
– Trzeba było nie wstawać – zaśmiał się do niego. – To jak? – spojrzał na nas.
– Nie dziś – Chris odpowiedział.
– No, kurwa, nie wierzę … Co się stało? Czy cię ta panna odmieniła? Co? – wskazał nagle na mnie, przez co poczułam szybsze bicie serca.
– Jak nie zauważyłeś, już dawno przestałem chodzić waszymi ścieżkami obskurnego życia – odpowiedział bez wyrazu twarzy.
– Ty chyba wciągnąłeś zły towar – bardziej stwierdził, niż zapytał. – Jeszcze tak niedawno pieprzyliśmy laski, zaliczaliśmy różne imprezy i libacje … – Kapsel nie zdążył wydobyć wszystkich swoich słów, Chris mu przerwał.
– Jakie niedawno? Czyli kiedy? W czasach studenckich? Kapsel, Kapsel … Na pieprzeniu świat się nie kończy. – spodziewałam się, ze Kościukiewicz zaleje się rumieńcami (choć to by do niego nie pasowało) i zacznie koloryzować.
– Może i to było z dziesięć lat temu, ale wtedy wydawałeś się fajniejszy – wycedził, przez co Kościukiewicz obdarował go chłodnym spojrzeniem.
– Za dużo wypiłeś – powiedział.
– To jesteście razem? Czemu się nie całujecie ani nic? – nagle zmienił temat, jakby faktycznie wyczuł, że stąpał po niebezpiecznej granicy. Chris mógł w każdym momencie wstać i szarpnąć nim. Chociaż wydawało się, że to Andrzej mógłby wygrać bitwę. Był wyższy od Krystiana, szerszy, ale za to okropnie pijany.
– Ty zboczeńcu. Przy tobie nie warto nawet buta ściągnąć. A to, czy jesteśmy razem jest moją sprawą – odpowiedział.
– I jeszcze chciałby wiedzieć, czy się pieprzycie – wtrącił się Kamil siadając na krześle.
– A jak! – Andrzej wyglądał na uszczęśliwionego.
– Naprawdę zboczeniec, kurwa – Kamil nie mógł ze śmiechu.
– A ty dureń! Bo dałeś dupy sam nie wiesz komu. – wytknął mu.
– Bo się pogniewam – pogroził.
   Krystian chwycił mnie za rękę i zaprowadził do kuchni, gdzie mogliśmy na spokojnie pogadać.
– Nie przejmuj się nim. On zawsze taki. Przyzwyczaił się, ze kiedyś rozmawialiśmy o laskach. A teraz wypytuje, bo nic nie wie o tobie … w sensie seksu – był bezpośredni. – Nie chciałem już fantazjować, co my nie wyprawialiśmy.
– Czekaj – wpadłam na szalony pomysł, choć po trzeźwemu nie odważyłabym mu o tym powiedzieć. – Skoro ten erotoman lubi ten temat, może najwyższy czas go zaspokoić. Udajmy, że … wiesz, co.
– A już się obawiałem, że nie będziesz chciała się zabawić – zażartował. – wychylił się zza drzwi i krzyknął do kumpli. – Nie wchodzić! Będziemy się pieprzyć – po czym padł ze śmiechu.
– Ty skurwysynu – usłyszeliśmy Kapselka. – Niech ci chuj opuchnie!
   Chris zamknął drzwi i stanął całkiem przy mnie.
– Na pewno będzie podsłuchiwał. Zobaczmy – sięgnął po nóż, a w momencie przypomniał mi się fragment z jego książki Amok: „(..)wbiłem jej nóż powyżej lewej piersi (…). Zachrobotały żebra, ale długie, stalowe ostrze weszło jednak w nią. Trysnęła krew. Ściekała po jej sutkach, brzuchu. Zaczerwieniła jej łonowe włosy, uda.”*
– Popapraniec tam stoi – poinformował, gdy klęczał pod drzwiami z nożem, który służył za lustro. – Widzę jego buty.
– To co teraz? – zapytałam. Kościukiewicz wstał i odłożył nóż. Chwycił mnie za oburącz i podprowadził pod ścianę.
– Zrobimy to tak, aby uwierzył i wreszcie dał nam spokój – powiedział. Jego uśmiech zasugerował mi, że ten pomysł się mu bardzo spodobał. Z pewnością miał gdzieś opinię Andrzeja, skurczybyk wykorzystał tę chwilę, by tylko się zbliżyć. A ja? Mogłam żałować swojej decyzji. Mogłam zamilknąć i już niczego nie proponować. Ale ja, taka durna nie przewidziałam jakie mogą mnie dotknąć konsekwencje. Nie chciałam, aby Krystian mnie dotykał. Nie ufałam mu na tyle. Zbędne mi były wspomnienia, które przebudziłabym w tym momencie.
– Przepraszam, ale nie potrafię – próbowałam się wymigać. Chris był niewzruszony.
– Spokojnie – poczułam jak mnie głaszcze po włosach. – Nic nie rób, wystarczy, że ja zacznę. – nie dał mi odpowiedzieć, a zbliżył się na tyle, aby dać mi pocałunek. W momencie otrzeźwiałam, zanim nasze usta się spotkały. Odskoczyłam patrząc na niego nieco dziko. Serce mi waliło, a w uszach słyszałam przez chwile jedynie szum.
– Nie … Mieliśmy udawać – mruknęłam.
– Tak – rzekł i ponownie poczułam jego bliskość. Tym razem mnie nie próbował pocałować, czy pomacać. Jedynie przycisnął mnie swoim ciałem do drzwi i zaczął głośno sapać, jakbyśmy robili sobie dobrze. Patrzył na mnie i jęczał, a ja mogłam w tej chwili uznać go za niepoczytalnego. Pieprznął ręką w drzwi na co zamknęłam chwilowo oczy. Mruczał przez pewien moment, żeby za chwilę pohałasować klamrą od paska. Andrzej miał domyśleć się, że Chris zapinał już spodnie, które i tak naprawdę miał zapięte.
A gdyby faktycznie doszłoby do seksu, to pewnie przeleciałby mnie na stojąco. Krystianowi zapewne nie przeszkadzało, że byliśmy w kuchni. Poradziłby sobie w każdej możliwej sytuacji. Tu, jedynie ja bym nerwowo rozglądała się dookoła, czy nikt nie wejdzie. W sumie to mogłam sobie wiele wyobrazić, ale naprawdę nie miałam pojęcia jak wyglądałoby nasze pierwsze zbliżenie.
*
   Udawanie stosunku trwało niewielką chwilę. Ale to wystarczyło pijanemu Andrzejowi, aby mógł uwierzyć w to, co słyszał za drzwiami. Co prawda, tylko Chris się wydzierał jakby naprawdę dochodził, a ja stałam cicho czując jego oddech na swojej szyi, oraz spoconą dłoń na policzku.
– Gdzie Andrzej? – Krystian zapytał Kamila, który rozłożony na fotelu dopalał skręta. Wyglądał na rozluźnionego, pewnego siebie faceta.
– Wybiegł z mieszkania jak poparzony. Nawet się nie pożegnał – powiedział z lekką pretensją. Kamil jeszcze się nie upił, ale zamierzał zaliczyć kolejne piwo. Deski już nie było na stoliku, więc uznałam, że na dzisiejszą noc przestał z działką.
– Już się domyślam, jaki miał powód – chyba pomyślał o tym samym co ja. – Pewnie poszedł do jakiejś knajpy.
– Pff – burknął Kamil. – Pewnie posuwa moją sąsiadkę. – wskazał na górne piętro. – Często tam łazi i mnie tu samego zostawia.
– Z pewnością masz rację – zaśmiał się. Mogłam sobie pomyśleć, że Kapselek miał problemy z popędem. Nie mógł znieść, że niby robiliśmy to w kuchni, więc wybiegł do sąsiadki Kamila. W sumie, lepsze to, niż miałby tu coś odwalać. Zresztą Kamil też wyglądał na takiego, któremu trzymają się głupoty.
*
   Naprawdę nie miałam ochoty zostawać. Nie wyobrażałam nocki w mieszkaniu Kamila. Poprosiłam Kościukiewicza aby mnie odprowadził, lecz ten uznał, że lepiej jak zostaniemy do rana. W pokoju zauważyłam tylko jedno łóżko i kanapę. Chris oznajmił, że będę mogła przespać się sama na kanapie, a on z Kamilem na łóżku. Nie byłam pewna jego decyzji, gdyż czarnowłosy był innej orientacji. Spojrzałam na Krystiana wskazując na jego kumpla, a ten tylko machnął ręką.
– Wykręcę mu jaja, jeśli coś zacznie kombinować – odpowiedział. – Niech skurczybyk wie, co mu grozi za takie głupoty – spojrzał na Kamila, który wyciągał z szafki koc dla mnie.
– Chris, bardziej mnie podniecałeś, gdy byłeś totalnie uchlany i obrzygany – odpowiedział mu. – Nigdy cię nie tknąłem i nie zrobię tego – przez chwilę był poważny.
– No ja myślę – rzekł. Spojrzał na mnie. – Zosiu, naprawdę nie musisz się niczego obawiać. – odsunął stolik, aby zrobić niewielką pustą przestrzeń między dwoma posłaniami.
– Trochę dziwi mnie, że nie śpicie razem – odezwał się po dłuższej chwili.
– Nie musisz znać powodu – Krystian mu odpowiedział. – Śpię z tobą, żebyś miał zagadkę.
– Pieprzony psychol – skomentował pisarza.
– Idę do łazienki – poinformowałam ich i zostawiłam samych. Musiałam skorzystać z toalety i przemyć się trochę. Nie rozumiałam, co się ze mną działo. Nigdy nie pozwalałam sobie na to, aby u kogoś nocować. A jedno słowo Kościukiewicza wystarczyło, abym się zgodziła. Miałam tylko nadzieję, że nie będę żałowała.
   Spojrzałam na własne odbicie w wypolerowanym lustrze. Kamil dbał o łazienkę bardziej, niż o swój make up. Dziwiłam się, że reszta pomieszczeń wyglądała jak na pobojowisku. Mogłam spojrzeć na jego rzeczy, ale nie chciało mi się już. Odczuwałam silne zmęczenie. Cieszyłam się, że nie piłam więcej alkoholu. Mogłam więc być pewna, że rano wstanę bez bolącej głowy i brzucha.
Odkąd pamiętam, zawsze po piwie, czy wódce miałam ciężko na drugi dzień. Grzegorz upijał mnie wszelakim alkoholem, bo wtedy według niego robiłam się śmielsza i rozweselałam go. Pamiętam jak we czwórkę siedzieliśmy przy ognisku na moim podwórku. Tamtego wieczoru przyjechali moja siostra ze swoim mężem. Jolanta przywiozła kilka potraw, w tym kiełbaski. Lubiłam jej sałatki, miały w sobie tyle warzyw, przypraw, że zawsze się nimi objadałam. Sądziłam, że nasze spotkanie będzie jak zwykle spokojne, przy niegłośnej muzyczce i o różnych ogniskowych opowieściach. Lecz … pojawił się Grzegorz. Przyjechał swoim Seatem pod dom naszych rodziców. On był, a raczej jest w bardzo dobrych relacjach z moją rodziną. Traktowali go jak „swojego”, przez co byłam totalnie narażona na jego częstsze odwiedziny. Oni nie mieli pojęcia, że wtedy bardzo cierpiałam. Zwykle po dwóch piwach kończyłam balladę alkoholową, aby Pan Kac nie powitał mnie nad ranem z szumem w uszach; aby mnie nie miętolił po jelitach, nie ściskał żołądka. Ilekroć ja cierpiałam przez tego Pana Kaca, ale bardziej przez Grzegorza. Ten drugi z powodzeniem upijał mnie, a ja miałam ciężko by sama się obronić. A po nim wielki kac miętosił mną na prawo i lewo zanim powracałam do normalności. Może nie zataczałam wielkich kół na podwórku; może nie podeptałam nieświadomie ogródka sąsiadowi, ale moje siły słabły. Poprzez zalaną alkoholem głowę, widziałam nieco inaczej świat. Tak jakbym była małym dzieckiem huśtającym się wysoko, a świat wirował dookoła, jak kolorowe suknie pań na balu.
   Zwykle Jolanta jako pierwsza schodziła z imprezy podwórkowej, gdyż musiała zająć się swoim dzieckiem. Grzegorz, który nie pił kontrolował sytuację.
   Otarłam łzę patrząc na swoje odbicie w lustrze. Miałam rozmazany makijaż, ale nie wyglądałam okropnie. Obmyłam ponownie twarz, a potem inne części ciała. Chciałam zasnąć.



* fragment pochodzi z książki „Amok” Krystiana Bali. Strona 57.





.............................

Hej, kociaki!
Spóźniłam się trochę z dodaniem rozdziału - ale miałam naprawdę wiele rzeczy do zrobienia i nadal mam wiele z nich. Dodatkowo pracuję do wieczora i nie mam zbytnio czasu na blogowanie, ale oczywiście staram się nie zaniedbać bloga. W dodatku ostatnio stała się przykra sytuacja i jeszcze nie mogę do tej pory pozbierać myśli. Po prostu nie mogę zrozumieć i przeboleć, że tak się stało (nie rozpisze się o co dokładnie chodzi - nie chcę tu robić ponurej atmosfery). 

Tak mi się wkręciła piosenka. Ogólnie lubię TR. 

I przepraszam, jeśli zamuliłam w rozdziale. 

1 komentarz:

  1. A ja przepraszam za opóźnienie, ale dotarłam :)
    Jednego jestem pewna Andrzej nie zyskał mojej sympatii. Jakbym miała go podsumować, to nazwałabym go świrniętym erotomanem. Jeszcze takie dziwne prywatne pytania zadawał. Zająłby się sobą, a nie...
    A Chris, co on z tym udawanym sexem? Wtf? To mnie wbiło w fotel, serio. Nie jestem w stanie tego zrozumieć XD i nawet mnie to nie śmieszyło, po prostu czytałam to z takim wtf, no bo po co komuś udowadniać coś takiego? to jest dla mnie niepojęte
    Za to Krystian, czy on na początku na serio chciał pocałować Zosię? Czyżby się coś szykowało? ;ooo
    A Zosia się temu wszystkiemu oparła. Może to i dobrze, ogólnie ciężko mi opowiedzieć się po jakiejś stronie, bo to zostanie w tym mieszkaniu było głupie. Czemu oni nie wrócili do domu?
    Dawno tu nic nie było. Pamiętaj, że ja czytam opowiadanie i czekam na ciąg dalszy :D!
    Pozdrawiam i przepraszam za opóźnienie,
    N

    OdpowiedzUsuń

Teraz nie zdołasz się ode mnie uwolnić
Będziesz do mnie powracać w nieskończoność
Netka Sidereum Graphics